Wg agencji Reuters, ok 11.45 miejscowego czasu napastnicy wjechali samochodem na teren kompleksu parlamentu posługując się fałszywą przepustką. W pobliżu bramy nr 12, przeznaczonej dla parlamentarzystów, jeden z zamachowców zdetonował ładunek przyczepiony do paska, a pozostali zaczęli strzelać i ciskać granatami w kierunku strażników. Strzelanina trwała ok. 40 minut. Minister spraw wewnętrznych Lal Krishna Advani powiedział, że najprawdopodobniej zamachowcy chcieli dostać się do parlamentu, gdzie właśnie zakończyły się obrady. W środku byli wszyscy członkowie indyjskiego rządu, deputowani, w tym polityczni liderzy. Wszyscy - w sumie ok. 300 osób - zostali ewakuowani i są cali i zdrowi. Budynek nie został uszkodzony. Wcześniej Reuters informował, że saperzy próbowali unieszkodliwić ładunki wybuchowe, którymi wyładowany był pojazd znajdujący się wewnątrz kompleksu. Potężny wybuch, który słychać było następnie z kompleksu, policja wytłumaczyła kontrolowaną eksplozją ładunku przywiezionego przez zamachowców; twierdzi przy tym, że znajdował się on w pudełku na drugie śniadanie. Nie wiadomo, co było powodem ataku, ani kim byli napastnicy. Minister obrony George Fernandes zapewnił, że władze starają się ich zidentyfikować, a także, że nie ma już powodów do obaw. Dodał, że Delhi pozostaje w kontakcie z policją w indyjskim Kaszmirze, co zdaniem AFP sugeruje, że zamach mógł być przeprowadzony przez tamtejszych separatystów muzułmańskich.