Kilka dni temu do mediów społecznościowych trafiło nagranie z kamer monitoringu, które zarejestrowały - jak się okazało - tragiczny w skutkach wypadek w jednym z indyjskich miast. Na wideo widać m.in. mężczyznę o imieniu Muthuswami - jego zadaniem było nadzorowanie przygotowań owsianki na zbliżający się festiwal. Początek filmu nie wskazuje, że chwilę później dojdzie do śmiertelnego wypadku - widzimy na nim grupę osób i kilka wielkich kotłów, w których gotuje się owsianka. W pewnym momencie jednak Muthuswami zaczyna się zachowywać w dziwny sposób. Wygląda, jakby nie mógł złapać równowagi i szukał czegoś, o co może się oprzeć. Nieszczęśliwie, tuż obok niego stał jeden z kotłów, na którym ten początkowo usiadł. Kilka sekund później był już w środku - po szyję we wrzącej substancji. Ruszyli na pomoc. Nie było to jednak proste Na pomoc mężczyźnie natychmiast ruszyli świadkowie, jednak wydobycie go z kotła okazało się bardzo trudne - na filmie widać, że kilka osób szybko odsunęło się od naczynia, ponieważ każdy kontakt powodował oparzenia, a wrząca substancja wylewała się, tworząc niebezpieczeństwo. Ostatecznie po około 40 sekundach tłum przewrócił kocioł, a mężczyzna został uwolniony z pułapki. Chorował na epilepsję Media donoszą, że Muthuswami trafił do szpitala. Lekarze stwierdzili, że miał poparzone 65 proc. ciała. Niestety, obrażenia były na tyle rozległe, że mężczyzny nie udało się uratować - cztery dni później zmarł w szpitalu. "Ney York Post" informował, że w sprawie śmierci Muthuswamiego trwa policyjne śledztwo. Na ten moment nie jest jednak jasne, co dokładnie przyczyniło się do tragicznego wypadku. Portal cytuje żonę mężczyzny, która powiedziała, że ten cierpiał na epilepsję, co mogło przyczynić się do tragedii.