Z kilkunastoosobowej delegacji Parlamentu Europejskiego Bombaj opuściło do piątku 5 europosłów. - Wylecieli poseł i posłanka z Niemiec, poseł z Węgier i dwóch Brytyjczyków. Polecieli samolotem linii Virgin - poinformował Masiel. Dodał, że godzina odlotu samolotu francuskiego nie jest pewna, dlatego niektórzy eurodeputowani - w tym on sam - decydują się na loty rejsowe. - Ponieważ zależy mi na jak najszybszym przylocie do Poznania z uwagi na konferencję prasową w sobotę, o godzinie 14.30 w moim biurze poselskim, polecę jednak lotem rejsowym - dodał Masiel. Delegacja PE mieszkała w hotelu Taj Mahal, zaatakowanym w środę wieczorem przez terrorystów. Następnie przewieziono ją na przedmieścia Bombaju do przyjaciół konsula Francji, a później do hotelu Hyatt blisko lotniska. Jan Masiel wyraził zaskoczenie faktem, że dyrekcja hotelu odcięła gości od wszelkich informacji. "Jestem odcięty od świata. Proszę sobie wyobrazić, że załoga wielkiego hotelu Hyatt (...) postanowiła nie uruchamiać w telewizorach kanałów informacyjnych" - powiedział. Europoseł poinformował, że w czasie skoordynowanej akcji terrorystów w hotelu Taj Mahal żadnemu z członków delegacji nic się nie stało. Media podawały wcześniej, że wśród członków delegacji byli ranni. Zdaniem Masiela akcja indyjskich służb po zamachach w Bombaju nie była dobrze zorganizowana i skoordynowana. - W rękach żołnierzy, policjantów czy strażaków nie widziałem żadnej krótkofalówki - oświadczył. Akcja antyterrorystyczna stała się profesjonalna dopiero po 10 godzinach od jej rozpoczęcia - ocenił.