W ramach pokazu siły, grupa około 200 indyjskich rebeliantów lewackich opanowała na dworcu w rejonie miasta Rańći (ang. Ranchi), stolicy stanu Dźharkhand (ang. Jharkhand) na wschodzie Indii, pełen ludzi pociąg. Wysadziła też w powietrze część torów i budynek szkolny. Zatrzymała też w charakterze zakładników kilkuset pasażerów. Maoiści, którzy wdarli się do pociągu, nakazali maszyniście odprowadzenie składu do okręgu Latehar, ponad 100 kilometrów od Ranchi, gdzie rebelianci mają znaczne wpływy. - Wszyscy pasażerowie zostali uwolnieni i są bezpieczni. Rebelianci opuścili pociąg i uciekli do dżungli - zakomunikował w pięć godzin później cytowany przez agencję Reutera przedstawiciel władz stanowych Sarvendu Tathagat. Z kolei rzecznik maoistów Gopal powiedział w rozmowie z serwisem internetowym BBC, iż uprowadzenie "było symbolicznym gestem". - Nie chcieliśmy by ucierpieli ludzie - zresztą było bardzo gorąco - zaznaczył. Rebelianci mieli w ten sposób zaprotestować przeciwko zastrzeleniu przez armię indyjską pięciu wieśniaków w tym regionie. Ich zdaniem byli to niewinni chłopi - według władz - maoiści. Maoiści działają w 182 okręgach indyjskich, głownie w stanach Dźharkhand, Bihar, Andhra Pradeś, Ćhattisgarh, Madhia Pradeś, Maharaśtra i Bengalu Zachodnim. Podobną do środowej akcję przeprowadzili już w marcu 2006 roku, porywając pociąg z pasażerami w tym samym okręgu Latehar. Po 12 godzinach ludzi i skład pociągu zwolniono. Demonstracja siły maoistów miała miejsce na dzień przed kolejną, czwartkową fazą indyjskich wyborów parlamentarnych. Maoiści, twierdzący że walczą o prawa biednych i bezrolnych chłopów, apelowali do społeczeństwa o bojkot głosowania. Pierwszego dnia wyborów - 16 kwietnia - rebelianci zabili na wschodzie Indii 17 osób, w tym 10 funkcjonariuszy służb paramilitarnych zapewniających bezpieczeństwo podczas głosowania. Rebelia maoistowska trwa od końca lat 60., głównie na wiejskich terenach wschodnich, centralnych i południowych Indii. Premier Manmohan Singh określił ją niedawno jako "największe zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego kraju". Tylko w zeszłym roku w walkach z maoistami zginęło ponad 500 osób - cywilów i policjantów.