Według instytutu sejsmologicznego, wstrząsy miały siłę 5 stopni w skali Richtera. Ich epicentrum znajdowało się 25 kilometrów na północ od miasta Bachao, praktycznie zrównanego z ziemią. Nie ma na razie doniesień o ewentualnych ofiarach dzisiejszych wstrząsów. Na miejscu ostatniego trzęsienia brakuje żywności, odzieży oraz leków. W dodatku ratownicy i służby medyczne ostrzegają, że wielu ludzi dotkniętych kataklizmem przez najbliższe lata będzie zmuszonych mieszkać w prowizorycznych osiedlach namiotowych. Tych osiedli powstaje coraz więcej, jedno z nich zbudowali polscy ratownicy. Jednak ochotnicy z całego uskarżają się nie na skutki kataklizmu, bo na to byli przygotowani, ale na chaos organizacyjny, brak koordynacji działań ratunkowych i różnice kulturowe pomiędzy Hindusami, a obcokrajowcami. Najbardziej rzuca się w oczy kontrast między wyspecjalizowaniem i profesjonalizmem Europejczyków, a indyjskim niezdyscyplinowaniem i brakiem struktur organizacyjnych. Polakom udało się w końcu rozbić obóz w miejscowości Adżar. Nasi rodacy zostają w Indiach do przyszłego tygodnia. Tymczasem Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża w obliczu wielkich zniszczeń już teraz zapowiada kolejne dziesięć samolotów z pomocą humanitarną.