W piątek o godz. 5.30 czasu lokalnego powieszono Mukesha Singha, Vinaya Sharmę, Akshaya Thakura i Pawana Guptę. "Jak tylko wróciłam z Sądu Najwyższego, uścisnęłam zdjęcie mojej córki i powiedziałam: dzisiaj otrzymałaś sprawiedliwość" - powiedziała agencji ANI Asha Devi, matka zamordowanej studentki fizjoterapii, którą media nazwały "Nirbhaja" ("nieustraszona"). Wiadomość o egzekucji z entuzjazmem przyjął tłum ludzi, który zabrał się przed więzieniem Tihar. Bestialski gwałt w autobusie Wkrótce po śmierci córki w grudniu 2012 r. rodzice Jyoti podali jej imię do publicznej wiadomości. Wiadomość o bestialskim gwałcie w jadącym ulicami Delhi autobusie wywołała oburzenie społeczeństwa - w całych Indiach tysiące ludzi protestowały przeciw bezczynności policji i obojętności władz na przemoc wobec kobiet. Rząd próbował siłą stłumić protesty, a przeprosiny ówczesnego premiera Manmohana Singha okazały się polityczną inscenizacją i gwoździem do trumny Indyjskiego Kongresu Narodowego. Zaostrzone przepisy nie pomogły Indyjski parlament zaostrzył przepisy karne wobec gwałcicieli, ignorując jednocześnie główne zalecenia komisji sędziego Vermy, do której wpłynęły rekomendacje społeczeństwa. Indyjskie prawo wciąż pomija gwałt w małżeństwie, naśladując XIX-wieczne prawo kolonialne. Sprawami gwałtów żołnierzy na ludności cywilnej wciąż zajmują się sądy wojskowe zamiast cywilnych. Zaostrzone prawo, które przewiduje karę śmierci za wyjątkowo brutalne gwałty, nie poprawiło jednak sytuacji kobiet w Indiach. W Indiach wciąż dochodzi do brutalnych gwałtów. Pod koniec listopada 2019 r. w Hajdarabadzie czterech mężczyzn zgwałciło i zamordowało 27-letnią kobietę. Zabójstwo wywołało protesty społeczeństwa, które ucichły, gdy kilka dni później policja zastrzeliła pięciu oskarżonych podczas wizji lokalnej na miejscu zbrodni. Hindusi w mediach społecznościowych chwalili zachowanie policjantów, krytykując jednocześnie wolny i nieefektywny system sprawiedliwości. Jako przykład stawiano sprawę zabójstwa Jyoti Singh w 2012 r. Chociaż sąd wydał wyrok śmierci we wrześniu 2013 r., to odwołania skazanych zajęły ponad 6,5 roku. "Dzisiaj prawnik skazanych AP Singh wskazał mnie palcami i powiedział w moją stronę, że będzie odwlekał egzekucję w nieskończoność" - powiedziała Asha Devi, matka zamordowanej, po ponownym przełożeniu egzekucji. Sąd wielokrotnie upominał adwokatów skazanych. Jeszcze pięć godzin przed wykonaniem wyroku prawnicy próbowali odroczyć egzekucję, wskazując na utrudnienia w złożeniu dokumentów, które miały być związane z epidemią koronawirusa i brakiem działającej w sądzie kserokopiarki. Trzy godziny przed egzekucją Sąd Najwyższy wysłuchał ostatnich argumentów obrony. Z Delhi Paweł Skawiński