Indie dają kosza UE i Kanadzie
Indie nie podpiszą żadnej międzynarodowej umowy, która umożliwia inwestorom pozywanie rządu do międzynarodowego trybunału - czytamy w serwisie indiatimes.com.
O zdecydowanym stanowisku Indii poinformowała minister handlu i przemysłu Nirmala Sitharaman.
Polityk rozmawiała w Davos z przedstawicielami Unii Europejskiej i Kanady na temat wielostronnego porozumienia inwestycyjnego. Rozmowy zakończyły się fiaskiem.
"Powiedzieliśmy 'nie' jakimkolwiek umowom pozwalającym pozywać rządy przez korporacje" - oznajmiła Sitharaman.
"UE i Kanada chcą, by międzynarodowy trybunał rozstrzygający spory między inwestorem a państwem stał się globalnym standardem. Całkowicie odrzucamy ten pomysł" - podkreśliła minister.
Przeciwko pomysłowi wspólnego, międzynarodowego arbitrażu opowiedziały się również: Brazylia, Japonia i Argentyna.
Przedstawiciele Unii Europejskiej liczą, że uda im się wypracować najpierw jednolitą umowę inwestycyjną z Indiami, a później wszechstronne porozumienie o wolnym handlu, takie jak CETA czy TTIP.
Tymczasem Indie przystąpiły już do wycofywania się z porozumień zawierających arbitraż inwestycyjny. Jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Rozwoju, Indie wypowiedziały dwustronną umowę z Polską. Wygaśnie ona 4 maja 2017 r.
Słowa indyjskiej minister zbiegły się w czasie z decyzją nowego prezydenta USA Donalda Trumpa, by wycofać się z innego porozumienia o wolnym handlu - TPP.
(mim)