Władze starają się załagodzić napięcia, jakie powstały po brutalnym zabójstwie hindusa - Kanhaiya Lal. "Urzędnicy w zachodnim mieście Udaipur w stanie Radżastan ogłosili godzinę policyjną i zablokowali dostęp do internetu po tym, jak filmy z incydentu rozprzestrzeniły się w mediach społecznościowych" - podaje CNN. Nagrania trafiły do sieci Na jednym z nagrań widać, jak dwóch mężczyzn atakuje ofiarę. Na innym dwóch muzułmanów ma rzekomo przyznawać się do popełnienia zbrodni. Mówią, że odcięli ofierze głowę. CNN informuje jednak, że według policji "ofiara miała głębokie rany na całym ciele, w tym szyi, ale nie ścięto jej głowy". Indyjskie MSW zleciło sprawę Narodowej Agencji Śledczej, która jest specjalną grupą antyterrorystyczną. "Zaangażowanie jakiejkolwiek organizacji i powiązań międzynarodowych zostanie dokładnie zbadane" - przekazało na Twitterze ministerstwo. Motywem post w mediach społecznościowych Jak twierdzi przedstawiciel policji w Radżastanie, motywem zabójstwa miał być post w mediach społecznościowych ofiary, który dotyczył - zawieszonego obecnie - krajowego rzecznika rządzącej w Indiach partii Bharatiya Janata (BJP), Nupura Sharmy, który "wygłaszał obraźliwe komentarze na temat proroka islamu Mahometa". "Dwóch podejrzanych zostało aresztowanych i trwa śledztwo" - napisał we wtorek na Twitterze szef stanu Ashok Gehlot, premier Radżastanu i zaapelował o zachowanie spokoju. Stan położony w północno-zachodnich Indiach zaangażował w sprawę 600 policjantów. Władze zdają sobie sprawę, że po takich incydentach zawsze rośnie napięcie, ale jednocześnie zapewniają, że "wszystko jest pod kontrolą". "Zabójstwo ponownie rozpaliło płomienie i tak już niestabilnej sytuacji między hinduską większością hinduską a mniejszościową społecznością muzułmańską, która stanowi około 14 proc. 1,3-miliardowej populacji kraju" - zauważa CNN. Gniew krajów muzułmańskich Wynikiem uwag wygłoszonych przez Sharmę Indie od początku miesiąca zmagają się z kłopotami nie tylko wewnętrznymi, ale też na arenie międzynarodowej. Co najmniej15 krajów z większością muzułmańską potępiło jego zdanie na temat proroka Mahometa. Incydent wywołał oburzenie wśród kluczowych arabskich partnerów handlowych Indii. Wszystko zakończyło się wezwaniem do państw Zatoki Perskiej o bojkot indyjskich towarów