Skazani - w większości 70-latkowie - mają również zapłacić po 100 tys. rupii (ponad 2 tys. dolarów) grzywny. Po ogłoszeniu wyroku wypuszczono ich za kaucją. Sąd również skazał na grzywnę w wysokości 500 rupii (ponad 10 tys. dolarów) nieistniejącą już indyjską filię Union Carbide. Przed ogłoszeniem wyroku osoby, które ocalały w katastrofie, ich rodziny oraz obrońcy praw człowieka zebrali się w Bhopalu, stolicy stanu Madhja Pradeś, wyrażając głośno wątpliwość, czy werdykt będzie wystarczająco surowy. 3 grudnia 1984 roku z produkujących pestycydy zakładów amerykańskiej firmy Union Carbide wydostało się do atmosfery około 40 ton izocyjanianu metylu, zabijając 4 tys. osób. Według rządowych szacunków, długotrwałe skutki tej katastrofy podniosły w ciągu kilku kolejnych lat liczbę ofiar śmiertelnych do ok. 15 tys. Miejscowi obrońcy praw człowieka twierdzą, że rzeczywista liczba ofiar jest niemal dwukrotnie wyższa, i oskarżają firmę oraz indyjski rząd o to, że nie wyczyściły zakładów po tragedii. Zdaniem rządu co najmniej 500 tys. osób odczuło na sobie skutki katastrofy. Według działaczy, dzieci rodziców, którzy byli narażeni na kontakt z gazem, rodzą się z uszkodzeniami mózgu, rozszczepami warg, brakiem podniebienia i wykręconymi kończynami. Częste są także zaburzenia wzroku i układu oddechowego oraz schorzenia skóry. Oprócz ośmiu byłych indyjskich pracowników firmy (jeden z nich zmarł), akt oskarżenia wylicza również: szefa Union Carbide w momencie katastrofy Warrena Andersona, sam koncern Union Carbide oraz jego dwie indyjskie filie. Jednak ani Anderson, ani przedstawiciele Union Carbide i jej filii nigdy nie pojawili się w sądzie. Firmę Union Carbide w 2001 roku kupiła spółka Dow Chemical Co., która twierdzi, że sprawa została rozwiązana od strony prawnej w 1989 roku ugodą między Union Carbide i rządem Indii opiewającą na 470 mln dolarów i że obecnie wszelka odpowiedzialność za skutki tragedii spoczywa na władzach stanu Madhja Pradeś, właściciela terenu.