Dziennik pisze, że premier David Cameron "słusznie popiera" Tuska jako szefa Rady Europejskiej. O tym, że Cameron jest gotów to zrobić, jeśli upewni się, że polski polityk sprzyja planom reform w UE, poinformował m.in. Reuters."Independent" przypomina, że "gdy Cameron po raz ostatni udał się na bitwę do Brukseli o wysokie unijne stanowisko, udało mu się zdobyć tylko jednego sojusznika spośród 27 krajów". Był nim premier Węgier Viktor Orban, który od tego czasu ogłosił, że jego misją jest zbudowanie "nieliberalnego państwa". Spór o nominowanie Jean-Claude Junckera na szefa Komisji Europejskiej był drugim przypadkiem w ciągu niecałych trzech lat, kiedy brytyjski premier sprawił, że Londyn znalazł się wraz z innym krajem w opozycji do pozostałych państw członkowskich. W 2012 roku Wielka Brytania i Czechy jako jedyne sprzeciwiały się paktowi fiskalnemu. "Miejmy nadzieję, że w najbliższą sobotę Cameron nie będzie taki osamotniony, zabiegając o to, by polski premier Donald Tusk zastąpił Hermana Van Rompuya jako przewodniczący Rady Europejskiej" - pisze "Independent". "Jest wiele argumentów za Tuskiem, mimo jego rzekomej słabej znajomości angielskiego i francuskiego" - dodaje gazeta. Jak podkreśla, "mianowanie polityka z Europy Wschodniej w tym momencie kryzysu na Ukrainie byłoby silnym sygnałem dla Moskwy". Poza tym, według gazety, w interesie Wielkiej Brytanii jest, aby przewodniczący pochodził spoza strefy euro. "Polscy konserwatywni przywódcy powinni być naturalnymi sojusznikami Camerona w Unii" - uważa dziennik i przypomina, że szef polskiego MSZ Radosław Sikorski należał do Bullingdon Club na Uniwersytecie Oksfordzkim mniej więcej w tym samym czasie, gdy jego członkami byli Cameron i obecny burmistrz Londynu Boris Johnson. "Rozprawiając się z rzekomą turystyką zasiłkową wśród Polaków, by uspokoić uspokoić antyunijny obóz w swojej partii, Cameron tak obraził polskich liderów, że w rozmowie, która wyciekła do mediów, Sikorski użył niecenzuralnego języka, by opisać, co o tym myśli" - pisze dziennik, nawiązując do afery taśmowej. "Miejmy nadzieję, że premier nauczy się, iż posiadanie przyjaciół w innych częściach UE jest pomocne, nawet jeśli ogranicza prawicową retorykę, z której może korzystać on w ojczyźnie" - konkluduje gazeta.