Młody mężczyzna, który w środę (14.03.2018) rzucił się w kierunku Angeli Merkel wychodzącej z gmachu Reichstagu po uroczystości zaprzysiężenia na kanclerz Niemiec, ma problemy psychiczne, a w jego działaniu policja nie dopatruje się politycznego motywu. Mężczyźnie udało się zbliżyć na odległość kilku metrów do wyjścia z Reichstagu, przez co znalazł się w bezpośredniej bliskości do niemieckiej polityk, która wsiadała do rządowej limuzyny. 23-letni Afgańczyk, nienotowany dotychczas w aktach policyjnych, skierowany został na oddział psychiatryczny jednego z berlińskich szpitali. Jak stwierdził rzecznik berlińskiej policji w rozmowie z agencją DPA, to co mężczyzna wykrzykiwał, nie zawierało żadnych politycznych ani religijnych treści. Nie miał wrogich zamiarów Jak poinformował Federalny Urząd Kryminalny, młody mężczyzna z Afganistanu został obezwładniony przez dwóch członków służby ochronnej. Nikt nie doznał przy tym obrażeń. Przeciwko Afgańczykowi wszczęte zostało śledztwo ze względu na podejrzenie stawiania oporu funkcjonariuszom policji. Dochodzenia nie prowadzi służba ochrony państwa, lecz normalna policja. Po obezwładnieniu mężczyznę przekazano policji. Jak podkreśla administracja Bundestagu, bezpieczeństwo kanclerz Merkel i innych osób nie było zagrożone. Jak stwierdzono w trakcie przesłuchania, mężczyzna nie miał żadnych wrogich zamiarów, chciał tylko podbiec do słynnej osobistości. Incydent ten można było obejrzeć na nagraniach kanału informacyjnego Welt i Phoenix. Mężczyzna zdawał się wołać coś, czego nie można było jednak zrozumieć. Jak ustalono, mężczyzna ten nie mieszka w Berlinie, lecz w Ostfildern, na południowy wschód od Stuttgartu. Małgorzata Matzke (dpa)/ Redakcja Polska Deutsche Welle