Bronisław Komorowski został zaatakowany przez 20-letniego mężczyznę, który jajkiem pobrudził polskiemu prezydentowi marynarkę. Do zdarzenia doszło, gdy Komorowski wychodził z katedry pod wezwaniem Apostołów Piotra i Pawła w Łucku. Kiedy przed świątynią zatrzymał się, by przywitać się z ludźmi, podszedł do niego młody człowiek z jajkiem w dłoni. Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu zareagowali błyskawicznie, powalając napastnika na ziemię. Zdążył on jednak pobrudzić prezydentowi klapę marynarki. Mężczyzna miał ze sobą plecak z żółtym napisem "Swoboda". Swiatosław Borucki z łuckiej "Swobody" poinformował jednak, że jego ugrupowanie nie przeprowadzało żadnej akcji politycznej. - Jeżeli coś robimy, bierzemy za to odpowiedzialność - powiedział. Wcześniej Bronisław Komorowski przekonywał, że Polskę i Ukrainę wiele łączy. Przypomniał, że to Polska jako pierwsza uznała ukraińską proklamację niepodległości. - Nie ma też drugiego kraju, który bardziej niż Polska doceniałby rolę niepodległej Ukrainy w Europie i życzliwie wspierał jej proeuropejskie dążenia - mówił. - My Polacy i Ukraińcy jesteśmy sobie potrzebni. Wspólnota celów i interesów jest najlepszą gwarancją naszej ścisłej współpracy. Wymaga ona jednak szczerego pojednania, także trudnego przebaczenia krzywd wyrządzonych dawniej. Wymaga wybaczenia i pojednania na fundamencie bolesnej i smutnej prawdy. Musimy jednak udźwignąć ciężar tej prawdy: i my Polacy, i wy Ukraińcy - dodał.