W dwóch laboratoriach Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom w Atlancie między 6 a 13 czerwca prowadzono badania nad wąglikiem. Pracownicy laboratoriów byli przekonani, że w eksperymentach wykorzystywane są bakterie, które wcześniej zostały "unieszkodliwione". Okazało się jednak, że było inaczej i że groźne drobnoustroje mogły dostać się do powietrza. Gdy odkryto, że bakterie były żywe, 75 pracownikom laboratoriów zaczęto podawać antybiotyki oraz szczepionki. Wszystkich poddano obserwacji. Na razie u nikogo nie zaobserwowano choroby. Eksperci zwracają jednak uwagę, że objawy węglika mogą pojawić się nawet po dwóch miesiącach. Choroba wywołana bakteriami wąglika jest bardzo groźna. Gdy jest nie leczona, wskaźnik śmiertelności wynosi 85%, a nawet w przypadku leczenia 45% zakażonych umiera. Przedstawiciele Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom pocieszają, że ryzyko zarażenia któregoś z 75 pracowników było niewielkie.