Gdy umożliwiono nieplanowane wcześniej wystąpienie szejkowi Taisirowi Taminiemu, sędziemu z Autonomii Palestyńskiej, w ostrych słowach potępił on Izrael, zarzucając, że "rujnuje" palestyńskie miasta i na ziemiach Palestyńczyków buduje swoje. Szejk podniesionym głosem mówił, że Izrael zabija "palestyńskie dzieci i kobiety" i prześladuje ten naród. Wyraził przekonanie, że wszystkie religie powinny stawać w obronie Palestyńczyków. Papież nie zareagował na te słowa. Skrytykował je natomiast rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi, podkreślając, że były one przykładem "zanegowania dialogu". Wyraził nadzieję, że ta wypowiedź nie utrudni misji papieża, "ukierunkowanej na krzewienie pokoju oraz dialogu". Oburzenia nie krył przedstawiciel kierownictwa wielkiego rabinatu Izraela Oded Wiener. Oświadczył, że winę za ten incydent ponosi łaciński patriarcha Jerozolimy arcybiskup Fouad Twal, bo to on dopuścił do głosu znanego z radykalnych poglądów szejka. - Tamini wykorzystał papieża, by rozpowszechnić światu swe przesłanie - powiedział rabin Wiener. Tymczasem przemówienie, jakie wcześniej wygłosił Benedykt XVI podczas tego spotkania, przepojone było akcentami dialogu, pojednania i porozumienia. Papież mówił między innymi: "Mimo że różnice, które zgłębiamy w dialogu międzyreligijnym, mogą czasem wydawać się przeszkodami, nie powinny one rzucać cienia na wspólne poczucie respektu i szacunku dla tego, co uniwersalne, absolutne i dla prawdy, nakazującej ludziom religijnym, by przede wszystkim ze sobą rozmawiali". Papież apelował o autentyczny dialog między kulturami i religiami, "tak pilnie dziś potrzebny". Przestrzegał przed popadaniem w przekonanie, że różnice istniejące między religiami są "nieuchronną przyczyną podziałów", i wskazywał na wartość tego, "co różni".