W przededniu ceremonii zaprzysiężenia Donald Trump, wraz z przyszłym wiceprezydentem Mikem Pencem, złoży wieniec na wojskowym cmentarzu Arlington. Następnie uda się na koncert przy pomniku Abrahama Lincolna, gdzie wygłosi przemówienie. Wieczorem odbędzie się kilka balów organizowanych przez zwolenników nowego prezydenta. Jutro na Kapitolu Trump złoży przysięgę na wierność konstytucji, po czym uda się do Białego Domu, skąd będzie oglądać uroczystą paradę. Na inaugurację nowego prezydenta przybyli Amerykanie z całego kraju. Niektórzy bilety lotnicze i miejsca w hotelach rezerwowali już rok temu, nie wiedząc, kto będzie następnym prezydentem. Organizatorzy spodziewają się, że w inauguracji 45. prezydenta USA weźmie udział 900 tysięcy osób. To mniej więcej tyle, ile przybyło na zaprzysiężenie George'a Busha, ale znacznie mniej, niż na inauguracji Baracka Obamy, w której uczestniczyło prawie 2 miliony Amerykanów. Waszyngton zamienia się w twierdzę Amerykańska policja i służby specjalne wzmacniają środki bezpieczeństwa przed uroczystą inauguracją Trumpa. Metalowe barierki, betonowe zapory, wykrywacze metalu, posterunki policyjne, blokujące ulice ciężarówki i żołnierze z długą bronią. Centrum stolicy Stanów Zjednoczonych przypomina twierdzę. Porządku i bezpieczeństwa podczas uroczystej inauguracji pilnować będzie 28 tysięcy policjantów, żołnierzy, agentów FBI i Secret Service i innych agencji lokalnych i federalnych. W stan gotowości postawiono służby wywiadowcze, zwiększono restrykcje w ruchu powietrznym nad Waszyngtonem. Łączne koszty zabezpieczenia ceremonii inauguracyjnych, w tym złożenia przysięgi przez Trumpa na stopniach Kapitolu oraz parady Aleją Pensylwanii, przekraczają 100 milionów dolarów.