Podczas uroczystej gali z udziałem prezydenta Włoch Giorgio Napolitano wystawiono "Walkirię" Richarda Wagnera, a orkiestrę poprowadził Daniel Barenboim. Na kilkadziesiąt minut przed galą na plac przed teatrem przybyło około stu demonstrantów, a za nimi duże siły policji i karabinierów. Odepchnęły one napierających uczestników wiecu, wśród których byli studenci i imigranci. Doszło do zamieszek. Protesty robotników, zwolenników lewicy i ekstremistów od lat towarzyszą odbywającej się zawsze 7 grudnia, w uroczystość patrona Mediolanu świętego Ambrożego, inauguracji sezonu w La Scali. Tym razem zapowiadano, że przebiegać będą pod hasłem sprzeciwu wobec cięć w nakładach na kulturę. Zanim na scenie zabrzmiały pierwsze takty, list protestacyjny przeciwko polityce rządu Włoch wobec kultury odczytał w imieniu artystów światowej sławy dyrygent Daniel Barenboim. "Razem z moimi kolegami jestem bardzo zaniepokojony o przyszłość kultury we Włoszech i w Europie"- powiedział. Wydarzenia przed teatrem i atmosfera protestów oraz niezadowolenie z powodu nieobecności ministra kultury Sandro Bondiego , tłumaczącego się koniecznością wzięcia udziału w głosowaniu w Senacie, zdominowały wielkie muzyczne wydarzenie w La Scali. 5-godzinny spektakl operowy, pełny technologicznych nowinek, zakończyła 14-minutowa owacja. Główne partie zaśpiewali: Simon O'Neil z Nowej Zelandii, Waltraud Meier z Niemiec i Ukrainiec Witalij Kowalow. Wcześniej Barenboim, adwokat pojednania między Izraelczykami a Palestyńczykami, tłumaczył, że trzeba "uwolnić Wagnera z ciężaru ideologii". W ten sposób nawiązał do przypominanej sympatii Adolfa Hitlera do muzyki tego kompozytora.