Były dwukrotny szef rządu poprowadził wiec razem ze swym sojusznikiem Gianfranco Finim, liderem Sojuszu Narodowego. - Oczekiwania są tak wielkie, że wszyscy myślą, iż mamy czarodziejską różdżkę - mówił Berlusconi. - Niestety - dodał - takiej różdżki nie ma nikt i jesteśmy trochę szaleni chcąc wziąć na siebie obowiązek rządzenia Włochami po katastrofach wywołanych przez lewicę i przy obecnej międzynarodowej sytuacji ekonomicznej. Zapewnił jednocześnie: - Ale my znajdziemy odwagę i poczucie obowiązku, by to zrobić. Następnie były premier zadał pytanie swym zwolennikom: - Czy chcecie być dalej rządzeni przez panów z lewicy, czy chcecie dalej wierzyć w ich kłamstwa?. Wśród chóru okrzyków "nie" lider bloku Dom Wolności pytał dalej: - Czy wierzycie, że są oni zdolni do zrobienia czegoś innego od wyrządzania katastrof we Włoszech?. - Czy chcecie, żeby znowu włożyli ręce do waszych kieszeni, czy chcecie, żeby granice dalej były otwarte dla nielegalnych imigrantów? - mówił Berlusconi. Swe przemówienie zakończył hasłem bloku centroprawicy: "Podnieś się, Italio". Według sondaży blok byłego premiera utrzymuje około 10-procentową przewagę nad centrolewicą, której kandydatem na szefa rządu jest przywódca Partii Demokratycznej, były burmistrz Rzymu Walter Veltroni.