Angielski, hiszpański, portugalski, francuski - w Polsce nie ma problemu, aby znaleźć szkołę, w której moglibyśmy nauczyć się dowolnego języka, jakim posługują się obywatele Unii. Znacznie gorzej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o kursy języka polskiego za granicą. Tu możliwości są, delikatnie mówiąc, ograniczone. We Włoszech niewiele jest miejsc, gdzie można nauczyć się języka polskiego. Na całoroczne kursy przyjmuje Instytut Polski w Rzymie. Spotkania odbywają się 2 razy w tygodniu, wieczorami. Uczniami są najczęściej Włosi, którzy poślubili Polki, lub pasjonaci zafascynowani Polską i jej kulturą. Dla tych, którzy postanowili zgłębić tajniki polskiej literatury i gramatyki, są miejsca na filologii polskiej rzymskiego uniwersytetu. Tutaj kształcą się przyszli tłumacze. Od października także jeden z uniwersytetów katolickich nosi się z zamiarem uruchomienia kursu języka polskiego. Niestety język polski nie figuruje w planach zajęć żadnej z prywatnych uczelni. Nieco lepiej polska kultura prezentuje się na księgarskich półkach. Jak zapewnia osoba prowadząca dział literatury zagranicznej w największej barcelońskiej księgarni, klienci coraz częściej kupują polską literaturę. Najbardziej popularny jest Sławomir Mrożek. - Mrożek jest fantastyczny. Bardzo dobrze się sprzedaje. Jego książki cały czas są tłumaczone na hiszpański i kataloński. Poza tym trafia do czytelnika. Jego poczucie humoru jest nam bardzo bliskie - mówi jedna z właścicielek księgarni w centrum miasta. Polskich tytułów jest coraz więcej. Niedawno ukazało się "Abecadło" Czesława Miłosza, "Pod pijanym aniołem" Jerzego Pilcha, wkrótce ma zostać wydana "Dukla" Andrzeja Stasiuka. Polskie książki czy płyty można także kupić w polonijnych sklepach wysyłkowych. W większości europejskich stolic, w dużych punktach sprzedaży prasy można również dostać najbardziej poczytne polskie gazety. Z trudem na sklepowych półkach znajdziemy natomiast polskie specjały - słodycze, nabiał czy wędliny, nie mówiąc o kiszonej kapuście czy ogórkach. Nie brakuje za to polskiej wódki czy soków - przynajmniej w berlińskich sklepach, które odwiedził korespondent RMF.