IKEA zainstalowała specjalną linię telefoniczną i prosi o przekazywanie pod wskazany numer informacji o warunkach pracy w fabrykach, w których za czasów NRD produkowano meble na zamówienie koncernu - podała agencja dpa. Niezależnie od tego, IKEA zleciła historykom zbadanie swojej przeszłości. "Jeżeli zarzuty potwierdzą się, to jest to całkowicie nie do zaakceptowania i w najwyższym stopniu godne pożałowania" - cytuje dpa anonimowego przedstawiciela koncernu. Skandal wykryła szwedzka stacja telewizyjna SVT, opierająca się na materiałach pochodzących z archiwów wschodnioniemieckiej tajnej policji STASI. Pokazany na początku maja przez SVT program zawierał wypowiedzi byłych wschodnioniemieckich więźniów politycznych, którzy twierdzili, że byli zmuszani do pracy przy produkcji mebli dla IKEI. Niemiecka stacja telewizyjna WDR informowała następnie o 65 miejscach w Niemczech wschodnich, w których do 1989 roku produkowano meble dla IKEI. Nie wiadomo jednak, w jakim stopniu zmuszano więźniów do pracy, czy też pracowali oni dobrowolnie. Według rozgłośni Deutsche Welle (DW) zachodnioeuropejskie koncerny chętnie korzystały z taniej siły roboczej w NRD. Jak powiedziała DW pełnomocniczka ds. STASI w Turyngii, Hildigund Neubert, we wschodnioniemieckich więzieniach było 20 tys. miejsc pracy. Więźniowie wypracowywali jeden procent całej produkcji przemysłowej kraju. Według Neubert za swoją pracę więźniowie otrzymywali "głodowe stawki".