"Reset będzie bardzo trudny. Jedyna rzecz, jaka jest osiągalna, to postęp w kontroli zbrojeń" - mówi PAP Fiona Hill, ekspertka waszyngtońskiego think tanku Brookings Institution, który wydał właśnie książkę jej współautorstwa pt. "Mr. Putin. Operative in the Kremlin". POLUB RAPORT "ŚRODEK-WSCHÓD" NA FACEBOOKU "Tutaj (w Waszyngtonie) jest wola, by przejść do następnego poziomu kontroli zbrojeń. Prezydent Obama bardzo poważnie podchodzi do tej sprawy, chce to pchnąć do przodu" - dodaje, wskazując, że pod koniec lutego do Moskwy udaje się doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Tom Donilon. Rozmowy, jak się oczekuje, będą dotyczyć przeciwdziałania rozprzestrzenianiu broni masowego rażenia oraz redukcji arsenałów nuklearnych. "Problem polega na tym, że to może być tylko jeden obszar, gdzie nastąpi postęp, i raczej nie wpłynie to na poprawę relacji w innych sprawach" - zauważa ekspertka. "Mało obiecujący czas" Także dyrektor Brookings Institution Strobe Talbott mówił w środę w debacie na temat Rosji, że najbliższy czas w relacjach USA-Rosja "nie jest bardzo obiecujący". Ocenił, że postęp w rozmowach o rozbrojeniu nuklearnym będzie zależeć od tego, na jakie ustępstwa pójdzie Waszyngton w kwestii obrony przeciwrakietowej, którą Moskwa postrzega jako zagrożenie dla swego bezpieczeństwa. "Czy będzie dalsza redukcja strategicznych zbrojeń nuklearnych? Problem w tym, czy Obama wykaże więcej elastyczności w obronie przeciwrakietowej" - powiedział Talbott. Jego zdaniem te dwie sprawy powinny być uzgadniane w tym samym czasie. Ekspert widzi małe szanse na porozumienie obu krajów ws. konfliktu w Syrii. "To dylemat zarówno dla rosyjskiej, jak i dla amerykańskiej polityki, ale nie sądzę, by ostateczne rozwiązanie osiągnięto przez porozumienie między tymi dwiema stronami" - powiedział. Zauważył, że Rosja zadaje dobre pytanie: jeśli będzie interwencja, to co dalej, po usunięciu reżimu prezydenta Baszara el-Asada w Syrii. Stosunki na linii Waszyngton-Moskwa pogorszyły się znacznie od powrotu Władimira Putina na urząd prezydenta. Rosja nie przedłużyła układu o kontroli zbrojeń, wydaliła amerykańską Agencję Pomocy Zagranicznej (AID), oskarżając ją o wpływanie na rosyjskich polityków i wyniki wyborów w Rosji. Wypowiedziała umowę z USA dotyczącą współpracy organów ochrony prawa obu krajów, w tym w walce z narkotykami, i zabroniła adopcji rosyjskich dzieci przez Amerykanów. Ten ostatni ruch był odwetem za przyjętą na przez Kongres ustawę, która zabrania przyznawania wiz do USA rosyjskim funkcjonariuszom państwowym podejrzanym o łamanie praw człowieka. USA nie szczędzą krytyki z powodu stanu praw człowieka w Rosji, prześladowań przeciwników politycznych i organizacji pozarządowych w Rosji, czy przyjęcia przez Moskwę latem ubiegłego roku szeregu antydemokratycznych ustaw (jedna z nich zaostrzyła zasady działania organizacji pozarządowych, inna ogranicza prawo do zgromadzeń). Moskwa zawsze odpowiada na tę krytykę oświadczeniem, by nie mieszać się w jej wewnętrzne sprawy. Najbardziej symbolicznym przejawem odejścia od atmosfery pierwszego resetu w stosunkach USA-Rosja w 2009 roku była decyzja USA o wycofaniu w styczniu swoich przedstawicieli ze wspólnej grupy roboczej, która zajmowała się problemami społeczeństwa obywatelskiego. Grupę utworzono po wizycie Obamy w Moskwie w 2009 roku, w ramach amerykańsko-rosyjskiej Komisji Prezydenckiej znanej pod nazwą Komisja Obamy-Miedwiediewa. Zdaniem Talbotta relacje Obamy z Putinem od początku źle się układały. Kiedy Obama został prezydentem USA w 2009 r., prezydentem Rosji był Dmitrij Miedwiediew, a Putin - premierem. Obama uznał, że jego rozmówcą powinien być prezydent, czyli Miedwiediew, co - jak ocenia Talbott - zostało źle przyjęte przez Putina i Obama do dziś "płaci tego cenę", "bo to nie Miedwiediew był człowiekiem numer jeden". Fiona Hill przekonuje jednak, że Putin pewnego dnia będzie musiał pożegnać się z władzą. "Nie myślę, że chce podzielić los jednego z tych liderów, którzy zostali +wyniesieni+ z urzędu" - powiedziała, dodając, że Putin zawsze krytykował autokratycznych liderów w Azji środkowej, którzy rządzą całe życie. "Ale musi sobie znaleźć jakąś nową rolę i sposób, by z wdziękiem opuścić scenę" - powiedziała, przypominając, że ma na to jeszcze pięć lat. Zauważyła jednak, że na razie Putin nie wskazał swego następcy. Z Waszyngtonu Inga Czerny