Wydarzenie opisywane przez serwis Insider rozegrało się w ubiegłym tygodniu na autostradzie niedaleko Los Angeles w stanie Kalifornia w USA. 23-letnia Chloe i 24-letni Christian pojechali na wycieczkę w malownicze otoczenie kanionu. Wtedy jednak sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Auto stoczyło się w przepaść Jak opowiadają, na krętej drodze, która dzięki widokowi jest często wykorzystywana jako tło w reklamach samochodów, zaczął ich wyprzedzać jeden z kierowców. Para zjechała na bok, dając kierowcy możliwość swobodniejszego wyprzedzania. Wtedy ich auto zaczęło tracić przyczepność i spadło w głąb przepaści. Para opowiada serwisowi, że do ostatniej chwili nie potrafili zrozumieć, co się dzieje. Kiedy samochód staczał się po urwisku dotarło do nich, że nie przeżyją upadku. Choć auto spadło z wysokości ok. 90 metrów, a samochód spadł prosto na dach, składając się jak harmonijka, para wyszła z wypadku bez szwanku. Telefon wysłał sygnał SOS Cudem uratowani zaczęli wyczołgiwać się z samochodu i szukać pomocy. Problem w tym, że znaleźli się na dnie kanionu, gdzie nie było żadnego zasięgu. Wówczas uratowała ich jedna z funkcji telefonu. Choć iPhone byt całkowicie rozbity, to system odnotowując awarię, wysłał komunikat, by przesunąć po nim palcem, a zaalarmuje on służby ratunkowe. W taki sposób udało się zlokalizować miejsce, w którym znaleźli się Chloe i Christian. Helikopter służb ratunkowych przybył po parę i bezpiecznie przetransportował ją do najbliższego szpitala. Nagranie z akcji pojawiło się w sieci.