Rozmowy w sprawie przyszłości Kosowa, które miały się rozpocząć w najbliższą środę, zostały przesunięte na luty. Mieszkańcy Kosowa są zaszokowani wiadomością o zgonie swego przywódcy. Ulice Prisztiny były w sobotę niemal puste. - Rugova nakierował nas na dobrą drogę i wzywał byśmy byli cierpliwi. Dzięki jego mądrości mamy obecną wolność - powiedział emeryt z Prisztiny Jonuz Gashi. Szef unijnej dyplomacji Javier Solana, a także austriackie przewodnictwo Unii Europejskiej i Komisja Europejska wezwali liderów w Kosowie do jedności i odpowiedzialności, a także kontynuowania spuścizny Rugovy. Część obserwatorów obawia się, że po śmierci Rugovy, który nie pozostawił następcy, wśród kosowskich polityków może dojść do wali o władzę. Na razie obowiązki prezydenta ma przejąć przewodniczący kosowskiego parlamentu Nexad Daci. Rugova, nazywany często Ghandim Bałkanów lub Ghandim z Kosowa, zmarł na kilka dni przed rozpoczęciem w Wiedniu pod auspicjami ONZ pierwszych kosowsko-serbskich rozmów na temat przyszłości prowincji. Mają one określić, czy Kosowo stanie się niepodległe, czy też pozostanie częścią Serbii i Czarnogóry. Kosowo, formalnie pozostające częścią Serbii, jest od czerwca 1999 roku administrowane przez ONZ. Prezydent Francji Jacques Chirac, który jest zaangażowany w rozwiązanie problemu Kosowa, oświadczył, że negocjacje powinny toczyć "w duchu realizmu, tolerancji i dialogu", z czego znany był Rugova. Przedstawicielka rządu Serbii odpowiedzialna za stosunki z Kosowem Sanda Ivić-Rasković wyraziła zaniepokojenie, co do następcy zmarłego prezydenta. - Jestem głęboko zaniepokojona, gdyż choć Rugova był autorem idei niepodległości Kosowa, to nie uczestniczył w tej zbrojnej demokracji, którą dziś widzimy w Kosowie. Obawiam się, że jego miejsce zajmie osoba, która może wzniecić niepokoje i poprzez przemoc usiłować zdobyć niepodległość - powiedziała Ivić-Rasković. - Będzie nam brakowało jego mądrości i autorytetu - napisał w liście kondolencyjnym Javier Solana. W tym trudnym momencie - dodał - wzywam wszystkich przywódców w Kosowie, by pokazali jedność i dali dowód swojej odpowiedzialności. Do kondolencji przyłączyła się także Komisja Europejska przypominając, że Rugova był wielce szanowanym przywódcą Kosowa. - Komisja doceniała jego pracę w kierunku osiągnięcia pokojowego rozwiązaniu problemów i wzywa wszystkich przywódców w kraju do kontynuowania pracy w tym samym duchu - napisano w komunikacie KE. Podkreślając, że Rugova "wierny i niezachwiany obrońca takich zasad jak wyrzeczenie się przemocy", nie zdążył ukończyć swojej politycznej drogi, także austriackie przewodnictwo w UE wezwało do kontynuowania jego pracy. Na temat ewentualnego następcy Rugovy spekulowano w Prisztinie od jesieni, kiedy przywódca potwierdził, że jest chory na raka płuc. Media donosiły, że zajmowała się tym zagadnieniem także misja ONZ (UNMIK), która od czerwca 1999 r. administruje tą prowincją. Szef UNMIK Soeren Jessen-Petersen i szef biura USA w Prisztinie Philip Goldberg rozmawiali jakiś czas temu z przywódcami partyjnymi, chcąc zapobiec próżni politycznej w Kosowie. Media w Prisztinie wymieniają już nazwiska potencjalnych następców, m.in. Fatmira Limaja z kierownictwa Demokratycznej Partii Kosowa oraz szefa tej partii Hashima Thaciego. Limaj w latach wojny w Kosowie (1998-1999) był jednym z dowódców Wyzwoleńczej Armii Kosowa; w grudniu 2005 r. ONZ-owski trybunał w Hadze oczyścił z zarzutu zbrodni wojennych. W mediach co jakiś czas pojawia się nazwisko mieszkającego w Szwajcarii biznesmena Bexheta Pacoli'ego jako ewentualnego następcy Rugovy. - Trzeba umożliwić normalny przepływ ludzi, idei, kapitału i towarów, bo co Kosowo ma zrobić ze swym bogactwem, jeśli będzie gettem - mówił Pacoli w styczniu w wywiadzie dla jednego z belgradzkich tygodników.