Do kradzieży doszło na oczach zwiedzających Muzeum Edwarda Muncha. Według rzeczniczki policji Hilde Walsoe, bandytów było dwóch lub trzech. Grozili strażnikom bronią. Nikt nie doznał obrażeń. Złodzieje wynieśli w sumie kilka prac wybitnego malarza, m.in. inne arcydzieło pt. "Madonna". Z miejsca przestępstwa uciekli samochodem Audi A6. Policja otoczyła kordonem okolice galerii. Przesłuchiwani są świadkowie. Spanikowani ludzie myśleli w pierwszej chwili, że do galerii wdarli się terroryści. Policja przybyła piętnaście minut później. Jeden z gości, francuski dziennikarz Francois Castang wyraził zdziwienie, że zrabowane perły malarstwa światowego nie były chronione. - Żadnej sygnalizacji alarmowej. Płótna były po prostu przyczepione do ściany drutem - relacjonował zdumiony Castang. Rzeczniczka policji zapewnia, że poszukiwania złodziei są prowadzone "na ziemi i w powietrzu". W Muzeum Muncha zgromadzono 5 tysięcy dzieł Muncha, obrazów, drzeworytów i litografii. Żyjący na przełomie XIX i XX wieku malarz to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli modernizmu. Oprócz "Krzyku" stworzył m.in. to "Chore dziecko" i "Zazdrość". Edvard Munch namalował "Krzyk" w 1893 roku. Dzieło już raz padło ofiarą kradzieży. 10 lat temu złodzieje zażądali wówczas od norweskiego rządu okupu w wysokości miliona dolarów. Przez 3 miesiące miejsce pobytu obrazu było nieznane, w końcu nienaruszone dzieło odnaleziono w hotelu w Asgardstrand, 40 kilometrów od norweskiej stolicy. W związku z kradzieżą aresztowano 3 osoby. "Krzyk" jest częścią cyklu, graficznie opisującego choroby, śmierć, niepokoje. Edward Munch mieszkał i pracował w Niemczech oraz rodzinnej Norwegii. Stworzył naładowaną emocjami stylistykę, kładąc podwaliny pod kierunek w malarstwie zwany ekspresjonizmem. Zmarł w 1944 roku, w wieku 81 lat.