- Wszelkie ataki, wymierzone w Arabów i muzułmanów, są z góry skazane na niepowodzenie - oświadczył prezydent Iraku. Saddam Husajn wystąpił dzisiaj z orędziem telewizyjnym z okazji "Dnia Wielkiego Zwycięstwa", jak określa się w Bagdadzie zakończenia wojny iracko-irańskiej z lat 1980-88. Odniósł się do coraz powszechniejszych spekulacji o rozszerzeniu kampanii antyterrorystycznej USA na Irak. Strach przed wojną Mieszkańcy Iraku boją się, że wojna ze Stanami Zjednoczonymi jest nieunikniona i przygotowują się do tego konfliktu. Na ulicach Bagdadu mówi się, że wojna z USA jest nieunikniona, a jej nadejście będzie rychłe. - Nie jesteśmy głupi, słyszymy werble wzywające do boju - mówi jeden z mieszkańców Bagdadu. - Jeśli przywódca jedynego w świecie supermocarstwa mówi, że chce coś zrobić, to na pewno spróbuje to zrobić. Nie wiadomo, czy mu się uda, ale na pewno spróbuje - dodał Irakijczyk. Tymczasem prezydent USA i jego doradcy cały czas zastanawiają się nad sposobami obalenia Saddama. Ale amerykańscy politycy zachowują tajemnice - po wczorajszym posiedzeniu kolegium szefów sztabów wojsk USA nie ujawniono, czy zapadła już zgoda na dokonanie inwazji na Irak. Bardziej konkretna jest prasa. Wczoraj "The Washington Times" ujawnił, że dowódcy amerykańskich sił zbrojnych zgodzili się, że Husajna trzeba usunąć siłą. USA zdecydowane na wojnę z Irakiem - Iracki reżim niesie ze sobą prawdziwe zagrożenie, dlatego musimy się z nim uporać, jesteśmy winni to naszym dzieciom - mówił prezydent George W. Bush podczas spotkania z młodzieżą w szkole średniej w Madison w stanie Missouri. Przywódca Stanów Zjednoczonych obiecał jednocześnie, że będzie rozważny i cierpliwy. Zanim zdecyduje się na interwencję zbrojną w Iraku skonsultuje się z Kongresem i sojusznikami Stanów Zjednoczonych. USA zdecydowane są na wojnę z Irakiem. Mniej chętnie odnoszą się do niej ich europejscy sojusznicy. Nawet Brytyjczycy zachowują rezerwę. Po raz kolejny dał to do zrozumienia minister Michael O’Brien, odwiedzający Libię. O'Brien spotkał się z libijskim przywódcą, pulkownikiem Muamarem Kaddafim. Londyn jest przekonany, iż Trypolis od dawna nie sponsoruje międzynarodowego terroryzmu. Opinii tej nie podzielają Stany Zjednoczone, które nadal zaliczają Libię do państw tzw. osi zła. - Leży to w naszym interesie by zachęcić Libijczyków do współpracy z Zachodem - powiedział w wywiadzie dla radia BBC, minister O’Brien. Przy okazji dodał też, iż atak na Irak nie jest przesądzony. Nie podjęto w tej sprawie żadnych decyzji. Tę samą formułę regularnie powtarza premier Tony Blair. Brytyjskie media zauważają, iż Wieka Brytania zainteresowana jest dobrymi stosunkami z Trypolisem, ponieważ nie chce stracić możliwości podpisania lukratywnych kontraktów naftowych, o które już zabiegają inne państwa europejskie. Interesy z Libią będzie jednak można ubijać dopiero po całkowitym zniesieniu sankcji nałożonych na nią przez ONZ.