"Rządzący Syrią mówią o wojnie przeciwko terrorystom, ale to co widzimy na miejscu to wojna przeciwko zwykłym Syryjczykom: adwokatom, bojownikom o prawa człowieka, studentom, którzy domagają się demokratycznych reform we własnym kraju" - oświadczyła w niedzielnym komunikacie Sarah Leah Whitson, dyrektorka ds. Bliskiego Wschodu organizacji mającej siedzibę w Nowym Jorku. "Stan wyjątkowy może i został oficjalnie zniesiony, ale na ulicach Syrii represje nadal są regułą" - oceniła Whitson. W ostatnich tygodniach w Syrii aresztowano kilkuset manifestantów, a podczas krwawych represji w niedzielę zginęło siedem osób. Zatrzymanych w niedzielę dysydentów jednak zwolniono, m.in. opozycjonistę Riada Sejfa i aktywistkę praw człowieka Catherine Talli. Według HRW, syryjskie siły bezpieczeństwa w niektórych przypadkach zatrzymały bliskich i sąsiadów przeciwników reżimu partii Baas i nie wiadomo, gdzie są przetrzymywani. "Rząd syryjski wykorzystuje wszystkie możliwe rozwiązania, aby zatrzymać i ukarać tych, którzy apelują o obywatelskie reformy w kraju" - powiedziała pani Whitson, wskazując, że wielu bojowników postanowiło ukryć swoje rodziny. Według niej praktyki te świadczą, że "w Syrii wznoszony jest systematycznie na nowo mur strachu w jednym tylko celu - by pozwolić prezydentowi Baszarowi al-Asadowi i jego klanowi utrzymać żelazną ręką władzę".