39-letni Saif "nie ma zastrzeżeń do warunków, w jakich jest przetrzymywany", jednak "niepokoi go brak dostępu do rodziny i prawnika" - powiedział przedstawiciel HRW Fred Abrahams, który w środę miał półgodzinne spotkanie z synem obalonego i zabitego libijskiego dyktatora. "Traktują mnie dobrze; nie stosowano wobec mnie tortur" - miał powiedzieć Saif dodając: "Przynajmniej znajduję się we własnym kraju". Dodał, że ma zapewnioną opiekę lekarską i dostęp do książek, choć już nie do prasy, telewizji i radia. Saifa odwiedzili przedstawiciele libijskich władz oraz prokurator generalny Abdelaziz al-Hasadi. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża podał, że jego delegaci widzieli się z więźniem 22 listopada. HRW zaapelowała do nowych władz, Narodowej Rady Libijskiej, by zapewniły synowi byłego dyktatora pomoc prawną oraz sprawiedliwy proces. Prokurator Hasadi poinformował, że wszczęto dochodzenie w sprawie zarzutów korupcyjnych wobec Saifa, sięgających okresu sprzed tegorocznej wojny domowej, a także w sprawie przestępstw, które miał popełnić już w trakcie powstania przeciw rządom jego ojca. Obecnie Saif al-Islam jest przetrzymywany w pobliżu miasta Zintan, w górzystym regionie na zachodzie Libii, gdzie czeka na proces. Saif poszukiwany był listem gończym przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze w związku z oskarżeniami o zbrodnie przeciwko ludzkości podczas tłumienia rewolty w Libii. Po pojmaniu w listopadzie władze libijskie poinformowały, że nie zostanie on przekazany MTK, lecz będzie sądzony w kraju. Haski trybunał przyznał pierwszeństwo libijskiemu systemowi sprawiedliwości, zaznaczył jednak, że jeśli władze Libii nie będą w stanie przeprowadzić procesu, zrobi to MTK. Saif, uważany za następcę Muammara Kadafiego, studiował w London School of Economics. Kiedyś postrzegano go jako "możliwą do zaakceptowania twarz libijskiego reżimu", ale po wybuchu powstania groził przeciwnikom ojca ciężkimi konsekwencjami, jeśli antyreżimowe protesty nie ustaną.