Przemawiając do reporterów przed komisariatem, Chow przyznała, że była aresztowana cztery razy z powodu zaangażowania w działalność społeczną, ale ostatnie aresztowanie było najstraszniejsze. - Jasne, że są to polityczne represje i prześladowanie - oceniła. - Powiedziano mi, że powodem aresztowania było to, że od lipca spiskuję z obcymi siłami, korzystając z mediów społecznościowych, ale oskarżenia były niejasne i nie do końca rozumiem, dlaczego zostałam aresztowana - zaznaczyła, cytowana przez KYODO. Jej paszport został skonfiskowany i musiała wpłacić kaucje w wysokości 200 tys. dolarów hongkońskich (ok. 26 tys. dolarów USA) - podał publiczny nadawca RTHK. Lai opuścił komisariat również po wpłacie kaucji (500 tys. dolarów hongkońskich - ok. 65 tys. USD), jednak odmówił rozmowy z reporterami. Dziesiątki czekających na niego sympatyków z egzemplarzami "Apple Daily" w rękach wykrzykiwały wyrazy poparcia dla założyciela gazety. Jej nakład zwiększono z poniedziałku na wtorek z 70 tys. do 550 tys. egzemplarzy w odpowiedzi na olbrzymi popyt spowodowany aresztowaniem Laia. Nawet dożywocie za nieprecyzyjnie określone przestępstwa Wcześniej we wtorek Chiny skrytykowały otwarte poparcie Wielkiej Brytanii, Kanady, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych dla Laia oraz aktywistów, którzy zostali aresztowani w związku z wprowadzonym niedawno prawem. Narzucone Hongkongowi pod koniec czerwca przepisy bezpieczeństwa państwowego przewidują nawet dożywocie za nieprecyzyjnie określone przestępstwa, które Pekin uważa za działania separatystyczne, terrorystyczne, wywrotowe lub zmowę z zagranicznymi siłami. Najnowsza fala aresztowań wpisuje się w kampanię przeciwko opozycji demokratycznej w Hongkongu i podsyca obawy dotyczące wolności słowa i prasy w tej byłej brytyjskiej kolonii, której komunistyczne władze Chin obiecały szeroką autonomię, gdy w 1997 roku przejmowały nad nią zwierzchnictwo.