Do wtorkowej konfrontacji doszło, kiedy nielicencjonowanym sprzedawcom handlującymi lokalnymi wyrobami spożywczymi w dzielnicy Mong Kok na półwyspie Kowloon (Koulun) zakazano sprzedaży ich produktów, która z biegiem lat stała się tradycją w czasie obchodów Nowego Roku. Sprzedawców ulicznych wsparli aktywiści, których zdaniem zamknięcie stoisk było kolejną podjętą przez władze w Pekinie próbą zaostrzenia kontroli nad częściowo autonomicznym regionem i doprowadzenia do zaniku lokalnej kultury Hongkongu. Pomimo oddania przez policję dwóch strzałów ostrzegawczych protestujący zaczęli rzucać w funkcjonariuszy szklanymi butelkami, kawałkami gruzu i plastikowymi barierkami ochronnymi. Podczas zajść zniszczonych zostało wiele samochodów policyjnych. Jak poinformował szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying, ofiarami napaści padło 80 funkcjonariuszy policji oraz czterech dziennikarzy. "Rząd Hongkongu zdecydowanie potępia czyny z użyciem przemocy. Sprawcy zostaną zatrzymani i pociągnięci do odpowiedzialności" - dodał. Komisarz policji Lo Wai-Chung powiedział, że 54 osoby aresztowano pod zarzutem napaści na funkcjonariuszy policji, posiadania broni oraz złamania zakazu zgromadzeń.