Według komunikatu policji "podjęto akcję przy użyciu minimum siły w celu rozproszenia demonstrantów i niedopuszczenia do pogorszenia się sytuacji". Atak miał być odpowiedzią na agresywne poczynania demonstrantów. Protestujący zapewniają, że nie zrobili niczego, co mogłoby sprowokować policję. - Bili nas bez powodu. Dostałem cztery-pięć uderzeń pałką (...) wszędzie na głowie mam krew, ale zostałem opatrzony - powiedział jeden z uczestników manifestacji. Oddziały prewencji przypuściły atak na protestujących, którzy - jak pisze Reuters - z otwartych parasoli utworzyli barierę, żeby ochronić się przed używanym przez siły porządkowe gazem pieprzowym. Siły bezpieczeństwa odparły tłum manifestantów przy pomocy tarcz; nie użyto armatek wodnych. Wcześniej policja rozebrała barykady wzniesione przez demonstrantów w dzielnicy Mong Kok; uczestnicy protestów nie stawiali oporu. Demonstrują setki ludzi, głównie studentów Głównymi ośrodkami protestu są dzielnice Admiralty i Causeway Bay na wyspie Hongkong. Demonstrują tam setki ludzi, głównie studentów. Szef administracji Hongkongu Leung Chun-ying wyraził w piątek nadzieję, że w przyszłym tygodniu dojdzie do rozmów ze studentami. Kilka godzin później wzywał, by takie rozmowy odbyły się we wtorek. Jak pisze Reuters, negocjacje mają być transmitowane na żywo w hongkońskiej telewizji. Wcześniej władze - ku oburzeniu protestujących - odwołały rozmowy, oświadczając, że konstruktywny dialog jest niemożliwy. Alex Chow, sekretarz generalny Federacji Studentów, potępił władze miasta za zarządzenia policyjnych akcji i jednoczesne planowanie rozmów z protestującymi. - Z jednej strony chcą dialogu, z drugiej w przeprowadzanych nad ranem akcjach usuwają demonstrantów - mówił na studenckim wiecu. Zaapelował do lokalnego rządu o rozpoczęcie rozmów "przed środą". Domagają się reform politycznych Studenci od września prowadzą demonstracje z żądaniami wprowadzenia pełnej demokracji w Hongkongu. Domagają się reform politycznych, w tym nieingerowania władz centralnych Chin w zaplanowane za trzy lata pierwsze w historii wybory powszechne w regionie. Gdy 17 lat temu ta była brytyjska kolonia wracała pod rządy Pekinu w ramach zasady "jeden kraj, dwa systemy", obiecano jej szeroki zakres autonomii, w tym politycznej. Jednak pod koniec sierpnia rząd Chin poinformował, że w wyborach szefa lokalnej administracji w 2017 roku mieszkańcy będą mogli wybierać jedynie spośród dwóch lub trzech kandydatów, zatwierdzonych wcześniej przez lojalny wobec władz centralnych komitet nominacyjny.