Za powrotem Zelayi na urząd opowiedziało się zaledwie 14 spośród 125 biorących udział w głosowaniu deputowanych. Głosowanie było elementem wypracowanego za pośrednictwem USA porozumienia między Zelayą a tymczasowym rządem Roberto Micheletti'ego, który go zastąpił. Jednoizbowy honduraski parlament (Kongres Narodowy) miał zadecydować, kto będzie rządził krajem do 27 stycznia, gdy oficjalnie wygasa kadencja obecnego prezydenta. Po tym terminie urząd prezydenta Hondurasu obejmie Porfirio Lobo, zwycięzca wyborów przeprowadzonych w miniony weekend, zgodnie z terminarzem obowiązującym jeszcze przed przewrotem. Wiele krajów Ameryki Łacińskiej, m.in. Brazylia, Argentyna, Wenezuela, Kolumbia i szereg mniejszych państw, przywrócenie Zelayi do władzy postawiło za warunek uznania przyszłego rządu Lobo. "Narodziła się nowa forma zamachu stanu. Tak jak pierze się pieniądze pochodzące z handlu narkotykami, tak wybory te miały na celu bezczelne wypranie zamachu stanu" - tłumaczył w środę w telewizyjnym wystąpieniu prezydent Wenezueli Hugo Chavez. Kongresmani nie ugięli się jednak pod międzynarodową presją. Nawet członkowie Partii Liberalnej Zelayi, która dominuje w honduraskim parlamencie, byli w większości przeciwni przywróceniu obalonego prezydenta do władzy. Większość deputowanych podkreślała podczas 10-godzinnej debaty poprzedzającej głosowanie, że powtarzają jedynie swój głos z posiedzenia, które odbyło się w kilka godzin po obaleniu Zelayi przez wojsko i wydaleniu go z kraju. Kongres zdecydował się wówczas większością głosów odsunąć prezydenta od władzy za zignorowanie orzeczenia Sądu Najwyższego, że forsowane przez niego referendum konstytucyjne jest nielegalne. Zelaya, który we wrześniu potajemnie wrócił do stołecznej Tegucigalpy i od tego czasu ukrywa się ambasadzie Brazylii zapowiedział, że nie zgodziłby się na powrót do władzy na zaledwie dwa miesiące, nawet gdyby Kongres tego chciał. Wezwał jednak rządy innych państw, aby nie wznawiały stosunków dyplomatycznych po objęciu urzędu prezydenta przez Lobo. Podczas głosowania przed budynkiem Kongresu protestowało kilkuset zwolenników Zelayi.