Zwolennicy byłego prezydenta zignorowali ten dekret i nie przerwali pikiety przed brazylijską ambasadą w stolicy Hondurasu Tegucigalpie, gdzie po powrocie wcześniej w poniedziałek skrył się Zelaya. Bezskuteczny okazał się też apel nowego rządu do władz Brazylii, aby wydały Zelayę i umożliwiły postawienie go przed sądem. Pomimo groźby aresztu, Zelaya deklaruje gotowość do podjęcia rozmów z tymczasowym rządem, na którego czele stoi Roberto Micheletti. Propozycję mediacji między Zelayą a rządem tymczasowym złożył prezydent Kostaryki Oscar Arias. Prowadził on takie negocjacje tuż po wydaleniu Zelayi z kraju, jednak spełzły one na niczym. Micheletti nie chciał się wówczas zgodzić na główny punkt planu Ariasa, którym było pozwolenie obalonemu prezydentowi na dokończenie kadencji (trwa do stycznia 2010 r.). Zelaya został aresztowany i wydalony z kraju po tym, jak popadł w niełaskę honduraskiego Sądu Najwyższego, Kongresu, wojska oraz konserwatywnej opozycji. Przeciwnicy zarzucili mu, że nadużył władzy forsując referendum konstytucyjne, które Sąd Najwyższy uznał za nielegalne. Krytykowali go również za zacieśnianie stosunków z lewackim przywódcą Wenezueli Hugo Chavezem. Społeczność międzynarodowa niemal jednomyślnie potępiła zamach stanu i nie uznała rządu tymczasowego, domagając się przywrócenia Zelayi na stanowisko.