Z informacji służb policyjnych wynika, że największe zamieszki w nocy z poniedziałku na wtorek miały miejsce w Madrycie w trakcie marszu upamiętniającego śmiertelnie pobitego Samuela. W nocy marsze i protesty przeciwko zabiciu aktywisty LGBT organizacje reprezentujące mniejszości seksualne zorganizowały też m.in. w Barcelonie, Walencji i La Corunie. Wydarzenia te miały spokojniejszy przebieg niż marsz w Madrycie. We wtorek rano trwa ustalanie przebiegu zdarzeń, do których doszło w madryckim śródmieściu podczas nocnej manifestacji. Policja twierdzi, że musiała użyć siły, aby zatrzymać tłum przy stołecznym placu Puerta del Sol. Śledztwo wciąż trwa Nocna manifestacja w centrum Madrytu, w której wzięło udział około 4 tys. osób, została zorganizowana spontanicznie i nie miała pozwolenia władz miasta. Przewodniczył jej współzałożyciel radykalnie lewicowej partii Podemos Juan Carlos Monedero. We wtorek władze partii Vox, uznawanej za skrajnie prawicową, ogłosiły, że pozwą Monedero za rozgłaszanie informacji o rzekomym zabiciu 24-latka przez sympatyków tego ugrupowania z pobudek homofobicznych. Twierdzą, że środowiska LGBT próbują wykorzystać tragedię do celów propagandowych, gdyż dotychczas śledczy nie potwierdzili, aby powodem sprzeczki była orientacja seksualna ofiary. Śledztwo w sprawie śmiertelnego pobicia w La Corunie wciąż trwa. Inspektorzy badają m.in. na ile przyczyną sprzeczki ulicznej, która doprowadziła do tragedii, były homofobiczne przekonania agresorów. Tymczasem, jak podały hiszpańskie media, rodzina zabitego Samuela wezwała, aby podczas pogrzebu nie używać flag ani transparentów.