Swój apel wygłosił na terenie byłego obozu koncentracyjnego Natzweiler-Struthof w Alzacji. 70. rocznicę jego wyzwolenia przez aliantów obchodzono w niedzielę podczas uroczystości z udziałem wiodących europejskich polityków. Uczestniczyli w nich m.in. szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, sekretarz generalny Rady Europy Thorbjoern Jagland oraz premier Łotwy Laimdota Straujuma (Łotwa sprawuje obecnie rotacyjne przywództwo w Radzie UE). - W tym miejscu doszło do straszliwych zbrodni, popełnionych przez Europejczyków - powiedział Hollande, dodając, że "najgorsze wciąż może się wydarzyć, antysemityzm i rasizm są nadal obecne". - Nie wolno nam zapomnieć - podkreślił. Prezydent odsłonił dwie tablice upamiętniające ofiary obozu oraz odwiedził dawną komorę gazową. Rozmawiał też z wnukami więźniów. Szef Rady Europy zaapelował o wzmożone wysiłki, by zapobiec napięciom na tle etnicznym w Europie, która boryka się z gospodarczą stagnacją i napływem nielegalnych imigrantów. - W obliczu narastającego rasizmu w Europie tradycja upamiętniania Holokaustu pozostaje ważna i konieczna - powiedział Jagland. Następnie Hollande, Jagland i Tusk w towarzystwie potomków ocalałych więźniów zwiedzili muzeum na terenie obozu, m.in. pokoje, w których przeprowadzano pseudonaukowe eksperymenty medyczne i autopsje, oraz obejrzeli rowy, do których zsypywano spopielone szczątki ofiar. KL Natzweiler-Struthof został zbudowany w 1941 r. w celu zlikwidowania wrogów III Rzeszy z ponad 30 krajów Europy. Do 1944 r. zostało do niego zesłanych ok. 52 tys. osób, głównie bojowników francuskiego ruchu oporu, oraz Żydów i Romów. Ok. 22 tys. więźniów zmarło tam z powodu głodu, tortur, chorób i bestialskiego traktowania. Na terenie obozu naziści zbudowali i testowali jedną z pierwszych komór gazowych. Z powodu zbliżania się wojsk alianckich pod koniec 1944 r. zarządzono ewakuację obozu, a wycieńczonym więźniom nakazano forsowny marsz do Dachau. Natzweiler-Struthof został wyzwolony przez żołnierzy amerykańskich w listopadzie 1944 r. Obchody upamiętniające wyzwolenie hitlerowskich obozów odbyły się w niedzielę m.in. także w Bergen-Belsen na północy Niemiec. W tamtejszym obozie życie straciło ponad 70 tys. ludzi, w tym Anna Frank, autorka dziennika prowadzonego podczas ukrywania się z rodziną przed hitlerowcami. Prezydent Niemiec Joachim Gauck podziękował żołnierzom brytyjskim za wyzwolenie obozu 15 kwietnia 1945 r., podnosząc ich zasługi jako "ambasadorów kultury demokratycznej, którzy nie dążyli do zemsty". W uroczystościach uczestniczyło także ok. 70 byłych więźniów. - Stoimy na jednym z największych cmentarzy żydowskich na świecie. Nie ma tu nagrobków, nie ma żadnych oznaczeń. Pochowani tu ludzie stracili nie tylko życie; naziści pozbawili ich także tożsamości - powiedział obecny w Bergen-Belsen szef Światowego Kongresu Żydów (WJC) Ronald Lauder. On także zwrócił uwagę na coraz liczniejsze w Europie ataki na tle rasistowskim i antysemickim. Obchody upamiętniające ofiar hitlerowskich obozów odbyły się w byłym obozie Flossenburg w południowych Niemczech, gdzie w latach 1938-45 zginęło ok. 30 tys. ludzi. Obóz został wyzwolony przez żołnierzy USA 23 kwietnia 1945 r.