Na konferencji prasowej w Pałacu Elizejkim szef francuskiego państwa zapewnił jednocześnie, że "ma pełne zaufanie do algierskich władz w kwestii znalezienia najlepszego rozwiązania, aby zakończyć zaistniałą sytuację". - Jestem z nimi w kontakcie - dodał Hollande. Jak zapowiedział, po konferencji prasowej ma odbyć rozmowę telefoniczną z prezydentem Algierii Abdelazizem Butefliką. Hollande nie chciał powiedzieć, ilu Francuzów zostało wziętych jako zakładników. Podkreślił, że sytuacja na miejscu "zmienia się z godziny na godzinę". W środę islamiści zaatakowali eskortowany przez algierskie siły bezpieczeństwa autobus przewożący pracowników na pole gazowe oddalone o ok. 40 km od In Amenas we wschodniej Algierii. W ataku zginął Brytyjczyk i Algierczyk. Później napastnicy przypuścili atak na kompleks gazowy, w tym na miejsce zakwaterowania pracowników, i wzięli kilkudziesięciu zakładników, wśród nich obcokrajowców. Według doniesień medialnych wśród porwanych są obywatele Algierii, Wielkiej Brytanii, Japonii, USA, Holandii, Austrii i Francji. Terroryści twierdzą, że atak był reakcją na rozpoczętą 11 stycznia operację francuskich wojsk na północy Mali, kontrolowanej od wiosny przez islamistów.