- Warunki nie są spełnione, nie dojdzie do tego (przystąpienia) w ciągu najbliższych pięciu lat - powiedział Hollande w telewizji France 2. Zastrzegł, że nie nastąpi to nawet, jeśli nie będzie sprzeciwiał się kontynuowaniu negocjacji akcesyjnych przez Ankarę. Francois Hollande nie powiedział jednak, w przeciwieństwie do obecnego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, że jest co do zasady nieprzychylny członkostwu Turcji w UE - zauważyła agencja AFP. - Zasada negocjacji została wprowadzona. To prezydent Jacques Chirac ją zaakceptował (...) Negocjacje są w toku - zaznaczył Hollande, podkreślając jednocześnie, że francuska konstytucja przewiduje referendum w przypadku każdego nowego przypadku akcesji do UE. Prezydent Sarkozy, składając wizytę w Turcji na początku zeszłego roku, zadeklarował, że jest przeciwny tureckim dążeniom do uzyskania członkostwa Unii Europejskiej. Hollande i Sarkozy są głównymi przeciwnikami w wyścigu do Pałacu Elizejskiego, z tym że sondaże w pierwszej turze 22 kwietnia dają zwycięstwo obecnemu szefowi państwa z rządzącej centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego, a w drugiej turze 6 maja - już kandydatowi Partii Socjalistycznej. Oficjalnie turecki rząd wystąpił z wnioskiem akcesyjnym jeszcze w 1987 r. Rozmowy postępują wyjątkowo wolno, gdyż wiele krajów unijnych z Francją i Niemcami na czele, wsłuchując się w głos swojej opinii publicznej, sprzeciwia się przystąpieniu Turcji. Padają argumenty łamania wolności słowa, praw mniejszości i wolności wyznania, dyskryminacji kobiet. Same negocjacje z Turcją rozpoczęły się dopiero w 2005 r. W ciągu minionych sześciu lat zamknięto dopiero jeden, a otwarto 13 z 35 rozdziałów negocjacji. Osiem rozdziałów jest obecnie blokowanych przez Francję, Niemcy, Austrię i Cypr. Paryż i Berlin próbują zaspokoić tureckie ambicje obietnicą uprzywilejowanego partnerstwa, co Turcy zdecydowanie odrzucają. Ankara podkreśla, że chce pełnego członkostwa, a nie żadnej innej formy współpracy z Unią.