Zaapelował o "pilne" działanie wspólnoty międzynarodowej na rzecz złagodzenia kryzysów w Syrii i Sahelu. "Wzywam Narody Zjednoczone, by bezzwłocznie dostarczyły Syryjczykom wszelką pomoc, o jaką nas proszą, i by chroniły strefy wyzwolone oraz zapewniły pomoc humanitarną dla uchodźców" - mówił Hollande. Podkreślił także, że reżim prezydenta Baszara el-Asada nie ma żadnej przyszłości na arenie międzynarodowej. Francja w sierpniu rozpoczęła dostarczanie pomocy na znajdujące się w rękach rebeliantów obszary Syrii, tak by umożliwić im podjęcie zadań związanych z administracją i rozwiązanie kwestii uchodźców. Inicjatywa nie przewiduje jednak wprowadzenia strefy zakazu lotów, egzekwowanej przez wspólnotę międzynarodową, czego domaga się syryjska opozycja. "Ilu jeszcze ludzi musi umrzeć? Jak długo możemy akceptować paraliż w ONZ?" - pytał Hollande z trybuny, odnosząc się m.in. do stanowiska Rosji, która wraz z Chinami kilkakrotnie zablokowała projekty rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ grożące reżimowi w Damaszku sankcjami. Zapewnił też, że Paryż "uzna tymczasowy rząd, reprezentatywny dla nowej wolnej Syrii, gdy tylko postanie". Hollande ostro skrytykował też, jako "nie do przyjęcia", ingerencję Iranu w Syrii. "Mamy wszelkie dowody na ingerencję Iranu w Syrii poprzez wsparcie ludzkie i materialne, co jest nie do przyjęcia" - oświadczył, nie rozwijając jednak tego wątku. Także we wtorek oskarżył on Iran o to, że w dalszym ciągu rozwija program budowy broni atomowej i podkreślił, że "Francja nie może tolerować postępowania, które zagraża regionalnemu bezpieczeństwu". Francuski prezydent zwrócił się również do członków RB o poparcie rezolucji w sprawie Mali, w zachodniej Afryce, "która umożliwiłaby temu krajowi odzyskanie integralności terytorialnej". Północ Mali od wiosny kontrolowana jest przez rebeliantów z Al-Kaidy, którzy kilka miesięcy wcześniej wsparli tuareskich partyzantów. W maju, po proklamacji niepodległości tuareskiego państwa, Al-Kaida zwróciła się przeciwko Tuaregom.