Po wkroczeniu hitlerowskich wojsk do Holandii w maju 1940 holenderskie koleje państwowe przejęły na zlecenie niemieckiego okupanta transport Żydów do niemieckiego obozu przejściowego Westerbork. Stamtąd więźniowie byli wywożeni do obozów koncentracyjnych i obozów zagłady znajdujących się w innych okupowanych przez Niemcy krajach. Oficjalnie holenderski przewoźnik wystawił Niemcom rachunek za transport 102 tys. Żydów. Holenderskie koleje otrzymały za to miliony guldenów. Pieniądze pochodziły ze skonfiskowanego żydowskiego mienia. Spółka przeprasza W 2005 roku holenderska spółka kolejowa Nederlandse Spoorwegen przeprosiła za swoją rolę w czasie hitlerowskiej okupacji. Publiczna rozgłośnia NOS donosiła, że przewoźnik przekazał pieniądze na projekty związane z kulturą pamięci, nie wypłacił jednak odszkodowań pojedynczym osobom. Groził pozew Do wypłaty indywidualnych odszkodowań ma dojść teraz, po rozmowach szefa kolei Rogera van Boxtela z potomkiem deportowanych Salo Mullerem. 82-letni Muller, którego rodzice zostali zamordowani w obozie koncentracyjnym Auschwitz, zagroził holenderskiej spółce procesem sądowym. Van Boxtel przychylił się do wniosku Mullera. Muller powiedział holenderskiej telewizji, że jest bardzo wdzięczny. To wiele dla niego znaczy, że kolej uświadomiła sobie, iż "cierpienie jeszcze się nie skończyło". Spośród 140 tys. Żydów, którzy mieszkali w Holandii zanim wybuchła II wojna światowa, przeżyło tylko około 30 tys.