Na polecenie ministerstwa obrony Holandii poderwano w powietrze w środę dwa myśliwce F-16, ponieważ do lotniska Schiphol zbliżał się lecący z Malagi samolot, na którego pokładzie mieli być zakładnicy. Po wylądowaniu i odkołowaniu na odległość ok. 2 km od głównego terminalu lotniska Schiphol samolot zatrzymał się i został otoczony przez siły bezpieczeństwa, które następnie sprawdziły maszynę. Według policji ostrzeżenie o uprowadzeniu samolotu, na którego pokładzie znajdowało się ok. 180 pasażerów, spowodowane było utratą łączności radiowej między pilotem a wieżą kontrolną - podała holenderska agencja ANP. Także pasażerowie, z którymi udało się skontaktować holenderskim mediom, mówili, że na pokładzie nie działo się nic podejrzanego. "Musieliśmy zrobić kilka okrążeń. Teraz czekamy wewnątrz samolotu, lecz drzwi wciąż są zamknięte. Ale nikt nie został porwany" - cytował jednego z pasażerów holenderski publiczny nadawca NOS. Zakłócenia mogło spowodować odnalezienie na terenie lotniska bomby z czasów II wojny światowej. Z tego powodu władze ewakuowały i zamknęły część lotniska. Schiphol, dziś jeden z największych europejskich portów lotniczych, był wykorzystywany jako lotnisko wojskowe podczas II wojny światowej. Na początku wojny bombardowały je siły niemieckie, a potem - alianci. W 2010 roku przez Schiphol przewinęło się około 45 mln pasażerów.