Sam wrak jest już od dawna w Holandii. O wyprawie informują holenderskie media powołując się na wypowiedzi wicepremiera Holandii Lodewijka Asschera. Grupa ekspertów ma po raz pierwszy udać się w miejsca, gdzie dotychczas nie mogła pracować ze względów bezpieczeństwa. Dostęp do obszaru katastrofy samolotu MH17 od początku był bardzo utrudniony z powodu walk między ukraińską armią a oddziałami wspieranymi przez Rosję. Teraz, jak twierdzą holenderscy obserwatorzy, sytuacja uległa poprawie i śledczy mogą wznowić prace. Okolice miasta Torez, gdzie doszło do tragedii są pod kontrolą rebeliantów, z dala od frontu, na którym teoretycznie obowiązuje, często łamane zawieszenie broni. Samolot malezyjskich linii lotniczych rozbił się w lipcu ubiegłego roku w drodze z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Zginęło 298 osób, większość z nich to Holendrzy. Prawie wszystkie ofiary udało się zidentyfikować. W połowie tego toku ma się pojawić ostateczny raport w sprawie okoliczności i przyczyn tragedii od strony technicznej. Śledztwo kryminalne może się zakończyć dopiero w 2016 roku.