Uchwała została przyjęta przez izbę niższą Stanów Generalnych, która chce, by rząd Marka Ruttego do 1 lutego 2021 r. przedstawił im sprawozdanie z przygotowań do zaskarżenia Polski przez Holandię ("najlepiej wspólnie z innymi, podobnie myślącymi krajami") przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Uchwała bardzo krytycznie wytyka Polsce system dyscyplinarny wobec sędziów (łącznie z Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego), a Komisji Europejskiej - niewdrażanie stosownych decyzji TSUE. W pierwszym rzędzie chodzi o brak reakcji Komisji (poza kolejnymi listowymi prośbami o wyjaśnienie) na zaledwie częściowe zamrożenie Izby Dyscyplinarnej (uchyliła immunitet sędziemu Igorowi Tulei), które TSUE nakazał w kwietniu w ramach środka tymczasowego, obowiązującego do czasu pełnego wyroku co do zgodności systemu dyscyplinarnego z traktatami. Minus także dla Komisji Europejskiej Polska zawężająco interpretuje środek tymczasowy, a Komisja Europejska - po części ze względów prawnych, po części politycznych - nie podważa otwarcie tej linii Warszawy i nie wnosi do TSUE o ustanowienie powiększającej się każdego dnia grzywny za działanie Izby Dyscyplinarnej. A jednak holenderski parlament nie zamierza głosować w sprawie skargi do TSUE na zaniechania Komisji (art. 265 Traktatu o UE), co byłoby takim pierwszym przypadkiem w historii Unii, lecz w sprawie skarżenia Polski przez Holandię z przywołaniem art. 259 Traktatu o UE. Takie skargi kraju UE na inny kraj UE, które i tak wymagają uprzedniego wniesienia sprawy do Komisji Europejskiej, zdarzyły się dotąd tylko osiem razy w historii Unii (ostatnio Austria zaskarżyła Niemcy z powodów winiet samochodowych). Rząd Ruttego na razie nie ustosunkował się szczegółowo do uchwały w sprawie Polski, ale choć decyzja holenderskich posłów to niewątpliwie forma mocnej presji na Komisję Europejską, jest dość niepewne, czy ostatecznie dojdzie do skargi. Izba Dyscyplinarna jest już bowiem na widelcu w TSUE (w ten wtorek odbyła się rozprawa), a pełny wyrok unijnego Trybunału za kilka miesięcy zamknie kontrowersje wokół środka tymczasowego. Komisja prowadzi też postępowanie co do "ustawy kagańcowej", która w pierwszych miesiącach 2021 r. również powinna trafić do TSUE. Inne naruszenia, łącznie z przejęciem Trybunału Konstytucyjnego są objęte "tylko" postępowaniem w ramach art. 7, bo prawnicy Komisji Europejskiej uważają, że ta kwestia ze względów prawnych nie nadaje się do TSUE. Sygnał dla rokowań budżetowych Wtorkową uchwałę planowano bez związku z finałem negocjacji budżetowych UE, ale jest kolejnym dowodem, jak gorący politycznie w parlamencie Holandii jest temat państwa prawa, w tym powiązania praworządności w funduszami UE. Częścią taktyki negocjacyjnej rządów Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana, którzy blokują teraz pakiet finansowy UE, są ostrzeżenia, że ich parlamenty nie zatwierdzą gwarancji dla Funduszu Odbudowy w pakiecie z obecną wersją "pieniędzy za praworządność". Jednak z drugiej strony parlamenty Holandii, Szwecji czy Finlandii twardo domagają się pakietu budżetowego Unii z mechanizmem praworządnościowym. Premier Rutte już obiecał swym posłom, że obecny - przecież już bardzo rozwodniony - projekt "to jest absolutne minimum" dla Holandii. Rutte jest regularnie odpytywany przez swych posłów, czy odpowiedzią na polsko-węgierskie weto może być utworzenie nowego Funduszu Odbudowy tylko dla chętnych krajów, czyli bez Polski i Węgier. Odpowiada, że w ostateczności to byłoby możliwe. Redakcja Polska Deutsche Welle