Piątkowe wydarzenia w Rotterdamie, kiedy to uczestnicy nielegalnej demonstracji przeciwko pandemicznym obostrzeniom zaatakowali policję, zapoczątkowały serię nocnych zamieszek w innych miastach. W sobotni wieczór doszło do starcia protestujących z funkcjonariuszami m.in. w Hadze. Policjanci zostali tam obrzuceni kamieniami i fajerwerkami. Pięciu z nich zostało rannych. Do zajść doszło także m.in. Roermond na południu Holandii i nadmorskiej miejscowości Urk. Kolejna noc również była niespokojna. W niedzielny wieczór w Roosendaal na południu Holandii podpalono kilka samochodów oraz szkołę podstawową. Aresztowano 15 uczestników zajść. Ataki na policjantów Ataki na funkcjonariuszy miały miejsce także w Leeuwarden i Groningen na północy kraju. Policjanci zostali tam obrzuceni kamieniami oraz fajerwerkami. Zatrzymano kilkunastu demonstrantów. Minister sprawiedliwości Ferd Grapperhaus oświadczył w niedzielę, że prowodyrami zamieszek w Rotterdamie byli głównie piłkarscy pseudokibice. - Te środowiska mają powiązania z grupami przestępczości zorganizowanej - powiedział minister. Policja powołała specjalny zespół, który ma zająć się śledztwem w sprawie wydarzeń, do których doszło w piątek w Rotterdamie. Po tym jak zaatakowani funkcjonariusze otworzyli ogień do demonstrantów postrzelone zostały cztery osoby. Zespół składa się z 20 osób - informuje komenda policji w Rotterdamie.