Według świadków, na których powołuje się agencja Reutera, mężczyzna w czarnym garniturze i krawacie wszedł do jednego ze studiów telewizyjnych, grożąc wcześniej strażnikowi pistoletem. O godz. 20 telewizja NOS zamieściła komunikat o treści: "W związku z okolicznościami transmisja jest w tej chwili niedostępna". Telewizja nie nadawała przez godzinę. Następnie pokazała ujęcia mężczyzny wbiegającego do studia z pistoletem schowanym za plecami i mówiącego: "Zostaliśmy wynajęci przez agencje wywiadowcze". Chwilę później do pomieszczenia wkroczyła policja. "Rzuć to! Rzuć to! Na ziemię!" - krzyczeli funkcjonariusze. Założyli napastnikowi kajdanki, a następnie go wyprowadzili. Nikomu nic się nie stało. Nie ma na razie wskazań, by atak miał jakiekolwiek związki z terroryzmem. Reuters pisze, że pobudki działania napastnika są niejasne. Natomiast agencja Associated Press podaje, powołując się na dziennikarza, który z nim rozmawiał, że ten twierdził, iż należy do "grupy hakerskiej". Więcej szczegółów nie podano. Dyrektor NOS Jan de Jong powiedział, że nie jest jasne, jak mężczyźnie udało się przedostać do silnie strzeżonego budynku, a później do jednego ze studiów. Po jakimś czasie NOS zamieściła na swej stronie internetowej informację, że napastnik miał na broni tłumik i groził ochroniarzowi. Wystraszony strażnik wpuścił go po schodach na górę, do pomieszczeń wydawców. Gdy tylko nadeszła informacja o incydencie, budynek ewakuowano. Miasto Hilversum znajduje się ok. 20 km na wschód od Amsterdamu.