Holenderski rząd szuka wyjścia z sytuacji. W kwietniowym referendum umowa została odrzucona, bo populiści straszyli wejściem Ukrainy do Unii. W deklaracji zapisano więc, że umowa nie prowadzi do członkostwa. Sceptycznie na te zapisy patrzy szef polskiej dyplomacji. Witold Waszczykowski powiedział, że dla Polski byłoby to trudne do zaakceptowania. "Jeśli umowa nie prowadziłaby do członkostwa kiedyś, to po co to wszystko robić?" - pytał minister Waszczykowski. Przyznał jednak, że stawką jest wdrożenie ważnej umowy stowarzyszeniowej. "Będziemy rozmawiać z Ukraińcami, co jest dla nich wartością - czy jasna deklaracja członkostwa w przyszłości, czy też warunki umowy stowarzyszeniowej, które pozwolą się im rozwijać, reformować państwo" - dodał. W projekcie deklaracji zapisano też, że umowa stowarzyszeniowa nie wiąże się ze wsparciem wojskowym dla Ukrainy. Nie zapewnia obywatelom tego kraju prawa do mieszkania i pracy w Unii i nie oznacza dodatkowego, finansowego wsparcia z Unii.