Reporter został postrzelony w centrum Amsterdamu 6 lipca, tuż po tym jak opuścił studio telewizji RTL4. Zmarł dziewięć dni później w szpitalu. Policja ujęła podejrzanych, którymi okazali się 21-letni Delano G., któremu miał pomagać 35-letni Polak Kamil E. De Vries był znany w Holandii ze swoich bezkompromisowych reportaży opisujących świat przestępczy. Często komentował też w mediach głośne procesy kryminalne. Polak miał robić rozpoznanie Z informacji prokuratora wynika, że morderstwo zostało dokonane przy użyciu przerobionego pistoletu gazowego. Narzędzie zbrodni znaleziono w samochodzie jakim uciekali sprawcy i były na nim ślady DNA Delano G. Prawnicy Kamila E. wskazywali, że ich klient nie wiedział, że będzie brał udział w zamachu. Podkreślali, że był on jedynie kierowcą. Prokurator twierdzi natomiast, że Polak robił tydzień przed atakiem na dziennikarza rozpoznanie na miejscu, gdzie dokonano zamachu.Oskarżony twierdzi, że nie jest to prawda. Jest to istotny element, ponieważ Polak jest oskarżony o współudział w morderstwie, co czyni go prawnie tak samo odpowiedzialnym za śmierć De Vriesa jak Delano G., który pociągnął za spust. Ten ostatni nie złożył w poniedziałek żadnych oświadczeń.Według sądu wyrok zapadnie w maju lub czerwcu 2022 roku.