Jak informuje dziennik "Algemeen Dagblad" funkcjonariusze stoją przy ogrodzeniach budowlanych, które postawiono w ciągu dnia. Ogrodzenia wykonane są z nieprzezroczystego kolorowego plastiku. - Każdy, kto nie potrafi wyjaśnić, dlaczego chce się dostać do centrum, nie zostanie wpuszczony - informuje gazeta. Według policji da to mieszkańcom Valkenburga możliwość spokojnego oszacowania szkód. Te są ogromne. Burmistrz miasta Daan Prevoo szacuje je na "setki milionów euro". - Zalanych zostało 1500 domów - powiedział Prevoo dziennikowi "De Telegraaf". Z informacji gazety wynika, że 700 rodzin nie może wciąż wrócić do zalanych domów. - Część osób ciągle przebywa w hotelach, część u swoich rodzin, pozostali znaleźli schronienie w obiektach zabezpieczonych przez gminę - powiedziała gazecie rzeczniczka burmistrza. Na inny pomysł walki z turystyką powodziową wpadły władze holenderskiego Venlo. Po tym, jak z lokalnych hoteli zaczęły napływać informacje, że dzwonią do nich ludzie, którzy chcą wynająć pokój, by podziwiać powódź, burmistrz Daan Prevoo polecił policji zabezpieczenie wałów przeciwpowodziowych i karanie gapiów mandatami. W piątek grupa gapiów w miejscowości Roermond, robiąc zdjęcia, zablokowała przejazd dla służb ratowniczych. Władze zmagającego się ciągle z wodą miasta Venlo zaapelowały na Twitterze, by ludzie nie wchodzili na ustawione grodzie. "One mogą w każdej chwili zostać uszkodzone" - ostrzegły. - To się nie mieści w głowie - komentował proceder burmistrz Daan Prevoo.