Do wypadku doszło w niedzielę (2 sierpnia). Jak informują holenderskie media, 37-latek uznał, że kąpiące się dzieci są zagrożone, więc ruszył im na pomoc. Dzieci bezpiecznie wydostały się na brzeg, ale mężczyzna zniknął w wodzie. Ratownicy szukali go z łodzi i śmigłowca. W trakcie poszukiwań morze wyrzuciło mężczyznę na brzeg. Podjęto reanimację i przewieziono go do szpitala, ale ratownikom nie udało się go uratować. Jak podaje Polsat News, w poszukiwaniach Polaka brały udział łodzie ratunkowe Królewskiej Morskiej Służby Ratowniczej, jednostki Holenderskiej Brygady Ratunkowej, helikopter SAR i samoloty Straży Przybrzeżnej. Zdaniem holenderskich ratowników z Brygady Ratowniczej w niedzielne popołudnie w strefie przybrzeżnej na Morzu Północnym przy Julianadorp wystąpiły niebezpieczne prądy wodne. 37-latek najprawdopodobniej został przez nie porwany i dlatego nie mógł samodzielnie wrócić na plażę. Zdjęcia z akcji zamieściło holenderskie lotnicze pogotowie ratunkowe Traumaheli-MMT.nl, którego maszyna lądowała na plaży. Uratowane dzieci pochodziły z niemieckiej rodziny, która przyjechała do Holandii na wakacje.