Holenderskie media znalazły dowody, że w chińskich placówkach w Amsterdamie i Rotterdamie, które odpowiedzialne są za zwalczanie przestępczości międzynarodowej i wykonywanie obowiązków administracyjnych w rzeczywistości przeprowadzane są "operacje perswazji". Oznacza to zmuszanie osób podejrzanych o wypowiadanie się przeciwko chińskiemu reżimowi do powrotu do domu. Pracownikami placówek mają być byli żołnierze i przedstawiciele służb wywiadowczych. Agenci rządowi oskarżani o nękanie i zastraszanie Wang Jingyu w rozmowie z mediami przyznał, że był ścigany przez chińską policję w Holandii. Mężczyzna podczas rozmowy telefonicznej z osobą, która pracuje na "posterunku policji" miał być namawiany do powrotu do Chin, by "rozwiązać problemy". Naciskano na niego, by "pomyślał o rodzicach". Od tej rozmowy telefonicznej mężczyzna miał być wielokrotnie zastraszany i nękany przez chińskich agentów rządowych. MSZ Holandii zapowiada działania. Chiny zaprzeczają - To bardzo niepokojące, że obywatel Chin został najwyraźniej poddany zastraszaniu i nękaniu tutaj, w Holandii - skomentowała sprawę rzeczniczka holenderskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jak dodała, kwestia nielegalnych "posterunków policji" zostanie zbadana. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaprzeczyło, by prowadziło takie placówki za granicą. Rzecznik MSZ Wang Wenbin w środę przekazał, że opisywane miejsca "są w rzeczywistości stacjami obsługi chińskich obywateli za granicą". Zapewnił również, że Chiny "w pełni szanują suwerenność innych krajów". Jak informuje BBC, powołując się na raport Chinese Transnational Policing Gone Wild, Chiny mają prowadzić 54 "posterunki policji" w 21 krajach, m.in. dziewięć w Hiszpanii, cztery we Włoszech i dwa w Wielkiej Brytanii.