Pod koniec stycznia dwie nastolatki i 17-letni brat jednej z nich zabili nożem właściciela baru w Hadze. Śledztwo wykazało, że cała trójka należała do gangów działających na terenie Delft i Hagi. Dwójka wcześniej miała na swoim koncie ataki z użyciem noża: 17-latek zaatakował maczetą innego nastolatka w centrum handlowym w Delft, 17-latka raniła w nogę swojego starszego brata. Ten zresztą też jest właśnie w areszcie po tym, jak w ubiegłym roku przyniósł do szkoły w Zoetermeer broń i strzelił w twarz innemu nastolatkowi. W sylwestra od ran kłutych zmarł 18-latek w Bladel. W październiku zeszłego roku 16-latek zadźgał w szkole w Hoorn 14-latka. Z policyjnych akt wynika, że tylko w ubiegłym roku nastolatkowie w Holandii oskarżeni zostali o 67 ataków przy użyciu noża, 10 z nich zakończyło się śmiercią. Teraz trzy holenderskie gminy: Haga, Delft i Zoetermeer postanowiły wspólnie walczyć z młodocianymi przestępcami. I to dość niekonwencjonalnymi metodami. Holandia: Broń w rękach 12-latków - Współpracujemy na poziomie regionalnym już od kilku miesięcy, chcemy zwalczać rywalizujące ze sobą grupy młodzieżowe - poinformowało DW biuro prasowe gminy Haga. Urzędnicy przyznają, że w ostatnim czasie liczba ataków z udziałem nieletnich, przy użyciu noży i broni palnej, niepokojąco wzrosła. Rosnącym problemem są zwłaszcza gangi młodzieżowe. W wywiadzie dla holenderskiej stacji NOS szef haskiej policji Paul van Musscher powiedział, że tylko w Hadze, Zeotermeer i Delft działa ich ponad 30. Zdaniem służb sześć albo siedem z nich regularnie ze sobą walczy, organizując tzw. ustawki, czyli bitwy w miejscach publicznych, jak parki, centra handlowe, place zabaw. Broń trafia w ręce 12-latków. Lokalna policja powołała nawet specjalny zespół ds. przemocy wśród młodzieży. - Większość młodych w Zoetermeer radzi sobie naprawdę świetnie: chodzą do szkoły, pracują, uprawiają sport, bawią się. Niestety, mieliśmy kilka przypadków ataków z udziałem noża i jedną strzelaninę, gdzie zarówno ofiara, jak i sprawca byli bardzo młodzi. To oczywiście wyjątki, ale widzimy, że wiele grup młodzieżowych szuka konfrontacji. To bardzo niepokojące. Dlatego prowadzimy intensywną współpracę z policją, prokuraturą i sąsiednimi gminami, które borykają się z tymi samymi problemami - przyznała w rozmowie z DW Judith Kessels, rzecznik prasowa burmistrza Zoetermeer. Czasowy ban na Facebooka Poza prewencją i środkami administracyjnymi, gminy już zaczęły pierwsze działania oparte na podejściu indywidualnym. Młodzi pracownicy socjalni próbują dotrzeć do członków niektórych gangów i przekonać ich do zejścia z drogi przestępstwa. Pracują również z ich rodzinami, wspierając rodziców i rodzeństwo oraz pilnując, żeby to ostatnie nie poszło w ślady problematycznego brata lub siostry. Ale Haga, Delft i Zoetermeer chcą pójść o krok dalej i ukrócić działalność gangów także w internecie. Bo to tam młodociani przestępcy często umieszczają treści podżegające do przemocy, gloryfikujące ją, a także namawiające do atakowania konkurencyjnych grup. Mowa tu między innymi o zamieszczanych w sieci wideoklipach, gdzie młodzi pokazują broń i rapują o swoich wrogach. Dlatego też gminy chcą przetestować możliwość nałożenia na chuliganów tymczasowego zakazu korzystania z mediów społecznościowych. - Analizujemy możliwości uregulowania kwestii nieuporządkowanej ekspresji w sieci, to wciąż niezbadany temat - przyznaje biuro prasowe gminy Haga. I dodaje, że osoba, wobec której zostałby zastosowany zakaz cyfrowy, utraciłaby czasowo dostęp do określonych mediów społecznościowych lub stron internetowych. Mogłaby również otrzymać tymczasowy zakaz publikowania określonych treści online. Zakaz jak dla stalkerów Dzisiaj w Holandii nie ma przepisów regulujących możliwość nałożenia cyfrowego zakazu. Zapytana o to minister sprawiedliwości i bezpieczeństwa Dilan Yesilguz powiedziała jeszcze wiosną 2022 r., że kwestia ta powinna być rozwiązywana na poziomie lokalnym. Oznacza to, że gminy musiałyby opracować przepisy na własną rękę. - Badamy taką możliwość pod kątem prawnym - informuje Haga. - Rada miasta musi podjąć decyzję o zmianie lokalnych przepisów. Egzekwowanie banu leżałoby już w gestii policji - mówi DW Judith Kessel, rzeczniczka burmistrza Zoetermeer. Badacze z Uniwersytetu Nauk Stosowanych NHL Stenden uważają, że projekt ma szanse powodzenia. Ich zdaniem "ban cyfrowy" powinien opierać się na rozwiązaniach stosowanych wobec stalkerów lub pedofilów, którzy często obejmowani są zakazem obszarowym, czyli zakazem pojawiania się w określonych dzielnicach czy rejonach miasta. W tym przypadku agresywni internauci otrzymaliby zakaz pojawiania się w określonym środowisku cyfrowym. Trzy gminy są pierwszymi w Holandii, które chcą walczyć z chuliganami za pośrednictwem zakazu cyfrowego. Niewykluczone jednak, że w ich ślady pójdą również inne. Jak przypomina stacja NOS, Rob Bats, burmistrz Steenwijkerland, już w 2020 r. mówił publicznie o tym, że chciałby mieć więcej możliwości, żeby interweniować online. Rok później burmistrzyni Amsterdamu Femke Halsema wnioskowała o przeprowadzenie analizy zakazów cyfrowych.