Do wybuchu doszło tuż przed godziną 2.25 - informuje portal "NL Times". "Eksplozja wywołała mały pożar, zerwała też okiennice z sąsiadującego ze sklepem magazynu" - przekazały lokalne służby. Po niecałej godzinie udało się ugasić ogień, strażacy pozostali na miejscu jeszcze przez kilka godzin, by zabezpieczyć miejsce zdarzenia. "Nieruchomość poważnie uszkodzona" "Nieruchomość została poważnie uszkodzona, fasada uległa zniszczeniu" - poinformowały władze lokalne w oświadczeniu. "Centrum handlowe pozostaje zamknięte, toczy się policyjne dochodzenie" - dodano. Policja prosi o kontakt świadków zdarzenia lub osoby, którym udało się nagrać incydent. "Jest mi bardzo smutno" - powiedział regionalnej telewizji Omroep Brabant właściciel sklepu Taha Mahmoed. "To był piękny sklep, pracowało w nim wiele osób, biznes odnosił sukcesy" - mówił wywodzący się z irackiego Kurdystanu mężczyzna. "Policja jest leniwa. W Aalsmeer i Beverwijk obiecali podjąć jakieś działania. Ale nic się nie wydarzyło" - dodał Mahmoed. Kolejna eksplozja Właściciel supermarketu odnosił się do eksplozji w prowadzonych przez kurdyjskich przedsiębiorców "polskich sklepach" w Aalsmeer niedaleko Amsterdamu 8 grudnia 2020 r. i w Beverwijk w tej samej aglomeracji, w którym doszło do dwóch wybuchów - 9 i 12 grudnia. 8 grudnia doszło także do eksplozji w sklepie, również prowadzonym przez Kurdów, w Heeswijk-Dinther w Brabancji Północnej - tej samej prowincji, w której położony jest Tilburg. Wszystkie uszkodzone w 2020 r. sklepy nosiły nazwę "Biedronka", ale nie były związane ze znaną w Polsce siecią marketów. Według Omroep Brabant placówki w Aalsmeer, Beverwijk i Tilburgu były własnością tej samej rodziny. To już piąty w tym miesiącu wybuch w prowadzonych przez Kurdów "polskich sklepach" w Holandii - zauważa "NL Times". Portal przypomina, że już po poprzedniej serii wybuchów policja informowała, że eksplozje prawdopodobnie są ze sobą powiązane, a władze lokalne Aalsmeer zakazały ponownego otwarcia sklepu w trosce o bezpieczeństwo okolicznych mieszkańców.