Pięć tygodni przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się w Holandii 15 marca, Wilders, przywódca Partii na rzecz Wolności (PVV), zamieścił fotomontaż, na którym Alexander Pechtold z proeuropejskiej, socjaldemokratycznej partii Demokraci66 znajduje się w otoczeniu islamistów z transparentami głoszącymi m.in.: "Islam podbije Europę" i "Szariat dla Holandii". Program antyislamski, antyimigracyjny i antysystemowy prezentowany przez Wildersa pozwolił mu w ostatnich miesiącach wspiąć się na szczyt sondaży i wyprzedzić rządzących liberałów z Partii Ludowej na Rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Rutte. Pechtold, którego partia jest na piątym miejscu w sondażach przedwyborczych, zareagował gniewem na tweeta Wildersa i na swej stronie na Facebooku napisał: "Zazwyczaj śmieję się z ludzi, którzy są kreatywni w przedstawianiu wizerunków w internecie, lecz nie tym razem". "W czasach fałszywych informacji i alternatywnych faktów nie możemy po prostu zignorować konsekwencji, jakie może mieć taki fałszywy wizerunek" - napisał. Fotomontaż Wildersa wzbudził złość także innych polityków holenderskich: szef ekologów Jesse Klaver napisał na Twitterze, że było to "niskie i nieodpowiedzialne", dodając, że "ktoś, kto tweetuje fałszywe informacje na temat innych ludzi, traci wiarygodność". Socjaldemokratyczny wicepremier Lodewijk Asscher zaapelował do Wildersa na Twitterze, aby usunął z niego swoje konto.W grudniu 2016 roku sąd uznał, że Wilders jest winny dyskryminacji i obrazy Marokańczyków, ale odstąpił od wymierzenia kary. Wilders złożył apelację, nazywając wyrok "godnym pożałowania". Przedmiotem procesu były wypowiedzi Wildersa w Hadze po wyborach lokalnych w 2014 roku. Pytał on wówczas swoich zwolenników, czy "chcą mniej, czy więcej Marokańczyków w mieście i całej Holandii". Gdy zebrani zaczęli skandować: "mniej", Wilders oświadczył: "zajmiemy się tym". Wystąpienie było transmitowane na cały kraj i wywołało liczne protesty; na policję wpłynęło prawie 6,5 tys. skarg. Holandia zapoczątkuje w marcu szereg ważnych wyborów w Europie, potem odbędą się wybory we Francji i Niemczech. Skrajnie prawicowe partie podsycają przed nimi nastroje antyunijne i antyimigracyjne, a kontynent stoi w obliczu największego kryzysu od czasów migracji II wojny światowej. Premier Rutte wykluczył wcześniej z góry możliwość koalicji z partią Wildersa, apelując w liście otwartym do tych, którzy nie zgadzają się z holenderskimi wartościami, aby opuścili kraj. Także inne partie głównego nurtu odcinają się od Wildersa i wydaje się mało prawdopodobne, aby był on w stanie utworzyć koalicję, nawet jeśli zdobędzie większość głosów.